Sobótka to około siedmiotysięczne miasto położone nieopodal Wrocławia. Od lat przyciąga turystów za sprawą pobliskiej Ślęży.
Od wielu miesięcy mieszkańcy tych okolic skarżą się w mediach społecznościowych na jakość wody. Podejrzewają, że może szkodzić ich zdrowiu.
- Mieszkańcy coraz częściej pisali, że mają różnego rodzaju dolegliwości, czy to ze skórą, czy żołądkiem – wskazuje Robert Krajewski z „Gazety Ślężańskiej”. I dodaje: - Nigdy nie przypuszczałem, że z wodą może być coś nie tak. To było zanim porozmawiałem z byłym pracownikiem wodociągów. Wtedy usłyszałem o studni numer V. Powiedział, że w tej studni występują przekroczenia poziomu niklu.
Nikiel
Mirosław Lech od lat 80. do 2019 roku pracował w miejscowej stacji uzdatniania wody.
- Do stacji woda dostarczana jest ze studni głębinowych, które znajdują się w okolicy. Z kolegami zaczęliśmy dociekać, czemu po gminie roznoszą się wieści, że woda jest kiepskiej jakości i jest coraz gorsza. Przypadkiem jeden z kolegów dowiedział się od ekipy, która robiła w pobliżu odwiert, że jest problem ze studnią nr V, bo przekroczona jest tam zawartość niklu – opowiada Lech.
- Na wiosnę 2018 roku podczas zapowiadanych wizyt stacji sanepidu przełożeni nakazali nam wyłączać studnię numer V. Po to, żeby woda z tej studni nie wykazywała przekroczenia norm. Na logikę, jakby sanepid pobrał wodę ze studni nr V, to stwierdziłby, że trzeba ją zamknąć, bo normy są przekroczone – dodaje były pracownik wodociągów.
Ustaliliśmy, że kilka lat temu w studni numer V, o której mówił były pracownik – poziom niklu przekroczył dopuszczalną normę o około 200 procent.
Wrocławski sanepid nie zgodził się na rozmowę z nami. W piśmie, które otrzymaliśmy, inspekcja potwierdziła, że w grudniu 2019 roku i styczniu 2020 roku badania wody pobranej z gimnazjum w Sobótce wykazały, że poziom niklu przekraczał dopuszczalne normy – najpierw o kilkaset, potem o kilkadziesiąt procent.
Alergie
Rozpuszczony w wodzie nikiel może szkodzić zdrowiu.
- Chodzi najczęściej o łagodne objawy związane z przewodem pokarmowym – biegunki i nudności z wymiotami – wskazuje prof. Andrzej Fal, kierownik kliniki alergologii, chorób płuc i chorób wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
- U osób, które mają alergię kontaktową, przyjmowanie niklu, czy kontakt wdechowy pobudza objawy skórne alergii. Jeżeli niklu jest więcej w wodzie, to kontaktowo lub pokarmowo, może on nasilać i wywoływać objawy alergii, którą ktoś posiada.
Na początku stycznia „Gazeta Ślężańska” opublikowała wstrząsające ustalenia w sprawie jakości wody w Sobótce. Na lokalnym forum internetowym pojawiały się setki komentarzy: mieszkańcy zaczęli podejrzewać, że ich dolegliwości zdrowotne mogą mieć związek z niklem, który mógł się znaleźć w wodzie pitnej.
- Mam uczulenie na nikiel, objawia się nawet, jeśli mam zegarek z niklem albo niklowy guzik przy spodniach. Wówczas pojawiają się swędzące kropeczki wypełnione płynem. Teraz objawy były podobne – opowiada Kamila Majewska. I dodaje: - W klasie córki mamy kilku znajomych i oni mają dokładnie ten sam problem. Wszyscy mają swędzące plamy, jakieś wysypki skórne, rozstroje żołądkowe. Każdy z nas ratuje się tak, że nie pije tej wody.
- Te problemy zawsze istniały, nie jest to nic nowego, jeśli chodzi o rodzaj choroby. Natomiast chodzi o częstotliwość wzrastania dolegliwości. Jakieś 3-4 miesiące temu zauważyłem, że zgłaszają się matki z dziećmi. Stwierdzałem suchość skóry, bardzo dużego stopnia. Pojawiały się ślady drapania i w wielu przypadkach liszaje alergiczne – przyznaje Marek Korol, lekarz, który pracuje w Sobótce.
- U dziecka pojawiły się plamy, praktycznie do krwi je drapał. Musieliśmy udać się do dermatologa. Lekarz powiedział, że to atopowe zapalenie skóry i może być spowodowane niklem, który jest w naszej wodzie. Wcześniej dziecko nie miało problemów skórnych – zaznacza Mariola Filipiak, mieszkanka Sobótki.
„Stan wody jest dobry”
Wielu mieszkańców Sobótki, z którymi rozmawialiśmy, przestało spożywać wodę dostarczaną przez wodociągi, bo obawiają się o zdrowie swoje i bliskich. Ich obaw nie podziela jednak dyrektor miejskich wodociągów.
- Stan wody jest dobry, zadowalający, zgodny z normami rozporządzenia z 2017 roku. Ten stan rzeczy kontrolują i każą nam utrzymywać parametry – stwierdza Grzegorz Białczak, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Sobótce.
Szefowi wodociągów pokazaliśmy dane z sanepidu. W 2019 roku w gimnazjum jest 109 [poziom niklu. Norma wynosi 20 – red.].
- I to jakieś przekłamanie. Nigdy nie mieliśmy nawet na surowej wodzie takiego wyniku. Możliwe są takie rzeczy, jak skażenie wody przez samą baterię, jeżeli jest nieumiejętnie pobrana, bądź źle pobrana – oświadcza Białczak.
Czy to oznacza, że sanepid nieprawidłowo pobiera wodę?
- Mieliśmy różne przypadki i musieliśmy nagrywać, jeżeli chodzi o sposób pobierania wody.
Zapytaliśmy Białczaka, czy mieszkańcy Sobótki mogą ufać, że piją czystą, bezpieczną wodę?
- Oczywiście, że tak.
A jak Białczak może wytłumaczyć zarzuty byłych pracowników wodociągów, że przed badaniami sanepidu zakręcano wodę w studni nr V.
- Ten temat nie jest mi znany. Tekst w gazecie czytałem, ale z autopsji nie jest mi to znane. Nie mam takiej wiedzy, żeby cokolwiek w taki sposób było robione.
Zarzuty byłego pracownika wobec dyrekcji wodociągów, dotyczące ewentualnego narażania mieszkańców na utratę zdrowia i życia, będzie badała wrocławska prokuratura. Być może śledztwo wyjaśni też, skąd w studni numer V podwyższona zawartość niklu.
- Moim zdaniem próbują to zagłuszyć w jakikolwiek sposób, żeby to się trochę uspokoiło, choć uważam, że im się to nie uda. Skoro pojawiło się tyle objawów, to coś jest na rzeczy, przecież ludzie sobie tego nie wymyślili – kwituje Mariola Filipiak.