Nielegalne mieszkania

TVN UWAGA! 3637133
TVN UWAGA! 137916
W centrum Warszawy, w budynku zlikwidowanego szpitala zakaźnego dla dzieci, bez zgody właściciela nieruchomości, dyrektor publicznej placówki zdrowia stworzył trzy nielegalne lokale mieszkalne. Głównymi lokatorami są krewni kadry kierowniczej szpitala. Jak na ujawnienie tego skandalu zareagowali urzędnicy? Jak dyrektor szpitala tłumaczył  kumoterstwo?

Nielegalne lokale mieszkalne na ostatnim piętrze szpitala zakaźnego dla dzieci powstały trzy lata temu. Właścicielem budynku jest skarb państwa. W jego imieniu nieruchomością zarządza Samorząd Województwa Mazowieckiego. Jeszcze kilka dni temu urzędnicy nie wiedzieli, że w tym budynku są mieszkania. - Mieszka tam ordynator oddziału laryngologii, córka dyrektora głównego i syn dyrektora technicznego. Pewnego dnia się wprowadzili i tak jest do dzisiaj. Budynek ma trzy pietra. Na parterze jest przychodnia. Na pierwszym piętrze poradnia, gdzie się odbywa badanie słuchu. Na drugim piętrze jest pustostan. Na trzecim lokatorzy i pustostan. Wejście jest zasłonięte, żeby nie było widać, że ktoś tam mieszka. Lokatorzy trzymają swoje samochody na parkingu szpitalnym – opowiada pielęgniarka. Trzypokojowy lokal mieszkalny dla dzieci kadry kierowniczej szpitala i ordynatora laryngologii jest w doskonałej lokalizacji. To ścisłe centrum Warszawy, kilkaset metrów od Dworca Centralnego. - W tej okolicy mieszkanie dwu lub trzy pokojowych kształtują się w granicy 2 tys. 800 zł do 3 tys. zł. Dodatkowo trzeba zapłacić za liczniki – mówi Aleksander Skirmuntt, Emmerson Nieruchomości. Tanie i atrakcyjne lokale mieszkalne powstały z inicjatywy nowego dyrektora szpitala zakaźnego w Dziekanowie Leśnym pod Warszawą. Pierwszą lokatorka była i nadal jest jego córka. - Moja córka jest pracownikiem. Złożyła podanie i dostała przydział mieszkania. Tak samo dostał lekarz i jeden z pracowników. Za moją zgodą okresowo mieszka tam jego syn – tłumaczył Marek Kiełczewski, dyrektor szpitala. Dyrektor nie dostrzega niczego złego w stworzeniu lokali. Uważa, że są podpisane umowy a wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Z umów, które dyrektor przedstawił dziennikarzom UWAGI! wynika, że lokatorzy dawnego szpitala płacą za lokale od 200 do 400 złotych miesięcznie. Wysokość czynszu zależy od powierzchni. Wszystkie umowy są bezterminowe. - Dyrektor złamał prawo ponieważ nie uzyskał zgody zarządu a powinien. W świetle obowiązującego prawa przekroczył swoje kompetencje. Nie jest to sprawa dla prokuratury. Jest to typowa sprawa dyscyplinarna, ale nie wiem czy zostanie ukarany – mówi Janusz Ulatowski, Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości