Niebezpieczna stacja paliw

Dlaczego nie można zlikwidować stacji paliw w Czarnkowie, gdzie kierowcy nielegalnie tankują olej opałowy? Nieobliczalny szef stacji, zamiast odpowiedzieć na niewygodne pytania, zaatakował reporterkę.

Do stacji paliw w Czarnkowie nie prowadzi żadna publiczna droga. Żeby do niej dotrzeć, kierowcy przejeżdżają przez teren należący do PKS lub prywatnej firmy Dora Metal. Chociaż dojazdu brakuje, stacja ma wielu klientów. Wytłumaczeniem jest dystrybutor, z którego wtajemniczeni tankują nielegalny, nieobjęty akcyzą, olej opałowy. - Tysiące litrów dziennie idzie. Przez dwa lata tam kupowałem. Teraz też można – informuje jeden z klientów. Reporterzy „Uwagi!” sfilmowali, jak do baku samochodu wlewany jest czerwony olej opałowy. Oficjalnie właścicielem stacji benzynowej jest 74-letnia Joanna R. W praktyce funkcję szefa sprawuje jej syn, Mieczysław. Mężczyzna, pod pretekstem prac konserwacyjnych, nielegalnie wkopał w ziemię potężne zbiorniki na paliwo. O samowoli budowlanej poinformowała organy nadzorujące sąsiadująca ze stacją firma. Przedstawiono także nagranie na kasetach VHS. Mimo to Nadzór Budowlany w Czarnkowie, czuje się bezsilny. - Nie ma przepisów, na podstawie których mogę wytoczyć postępowanie – uważa Zbigniew Karpiuk, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Czarnkowie. W trakcie realizacji reportażu, szef stacji zaatakował reporterkę Annę Klimczewską. Mieczysław R. ma już na swoim koncie kilka wyroków. Większość z nich uległa zatarciu. Gdy Anna Klimczewska zapytała o jego przeszłość, chlusnął dziennikarce kawą w twarz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości