W podkrakowskiej Skawinie mieszka około 25 tys. mieszkańców. Przez ćwierć wieku działała tu huta aluminium. Dziś pozostały dwie duże elektrociepłownie.
Miasto położone jest kotlinie. Gdy nadchodzi sezon grzewczy, normy, jakości powietrza, przekroczone są o setki procent.
- Jest tragedia. Budzi nas nieprawdopodobny smród. Ludzie skarżą się na ból głowy, ból gardła, astmę. Kaszel jest nieodłącznym elementem naszej codzienności – mówi jedna z mieszkanek.
„Mój sąsiad już nie truje”
Ostatnio władze Skawiny rozpoczęły z akcją, która ma zachęcać mieszkańców do informowania o sąsiadach, którzy mogą spalać śmieci.
- Podczas pierwszego etapu akcji „Mój sąsiad już nie truje” pobrano z pieców 15 próbek. W dziewięciu przypadkach spalano odpady. Nałożone zostały 500 złotowe mandaty - mówi Grzegorz Chorwacik z Urzędu Miasta w Skawinie.
Akcja wzbudziła jednak kontrowersje.
- Jak sąsiad podaje sąsiada to cierpią inne relacje. A to nie jest dobre. Nie lubię szpiclów – mówi jeden z mieszkańców.
- Człowiek dla człowieka nie powinien być wilkiem – dodaje Barbara Żmuda.
- Ktoś powie, że to działanie konfidenckie. Ale jeżeli ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, że sobie na to pozwala to musi się liczyć z konsekwencjami – uważa inna mieszkanka.
Urzędnicy, którzy kontrolują piece w Skawinie informują mieszkańców o konieczności wymiany starych urządzeń. Pomagają też w uzyskaniu dofinansowania na nowy piec.
Ze względu na stężenie pyłów część mieszkańców Skawiny chodzi w maskach antysmogowych.
Maski
Nie wszystkie maski chronią przed zanieczyszczonym powietrzem.
- Najprostsze maski chirurgiczne nie chronią przed smogiem. Z kolei typowa maska budowlana jest jednorazowa. Nie ma wymiennych filtrów. Nie posiada też filtra węglowego, który chroni nas przed zanieczyszczeniami gazowymi. W ostatnich miesiącach popularne są szaliki antysmogowe, ale te nie przylegają dobrze do twarzy i zatrzymują część zanieczyszczeń – opowiada Weronika Michalak z HEAL Polska, organizacji analizującej wpływ środowiska na nasze zdrowie.
Michalak zaznacza, że najlepsze są maski antysmogowe, które posiadają zarówno filtr HEPA, jak i węglowy.
Piece
Zgodnie z nowym prawem antysmogowym legalnie można sprzedawać tylko piece piątej generacji. Sprzedaż kopciuchów, czyli pieców starego typu była możliwa do końca czerwca ubiegłego roku. Postanowiliśmy sprawdzić, jak przestrzeganie tych przepisów wygląda w praktyce.
W jednym z warszawskich marketów budowlanych sprzedawczyni zaproponowała nam kupno taniego pieca, który najprawdopodobniej nie powinien być już w ogóle w obrocie.
- Ludzie je kupują. Tylko my je mamy, bo inni mają zakaz handlu – usłyszeliśmy.
Po tych słowach nabraliśmy jeszcze większych podejrzeń, co do legalności sprzedaży urządzenia.
Żeby sprawdzić, jak zadziałają instytucje kontrolne państwa, o sprzedaży takich pieców w stolicy powiadomiliśmy Państwową Inspekcję Handlową. Początkowo nie informowaliśmy, że jesteśmy dziennikarzami. Ku naszemu zdziwieniu urząd odpisał, że nie ma kompetencji, by zająć się tym przypadkiem.
- Zbadaliśmy przepisy i ich analiza wykazała, że nie jesteśmy organem, który jest wskazany do kontroli. Nie jesteśmy organem, który może pójść do sklepu i sprawdzić taki piec – twierdzi Renata Jezierska, zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej.
Inspekcja Handlowa przesłała sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie.
- Inspekcja Ochrony Środowiska nie posiada kompetencji do prowadzenia czynności kontrolnych u przedsiębiorców wprowadzających tego rodzaju kotły. Te informacje przekazaliśmy inspekcji handlowej – mówi Krzysztof Gołębiewski z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie.
Wymiana pism między urzędami trwa już dwa miesiące, natomiast podejrzany piec nadal nie został skontrolowany.
- Musimy czekać na zmianę przepisów. Z tego, co wiem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przekazał informacje o luce prawnej do właściwego ministerstwa – przyznaje Renata Jezierska.