„Nie daję się zniewolić cywilizacji”

TVN UWAGA! 136272
Przykuwa uwagę wszystkich. Samotny jeździec, w towarzystwie dwóch koni w centrum dużego miasta. Najważniejsze dla niego jest życie w zgodzie z naturą, bo jak sam twierdzi ludzie nie są stworzeni do życia w betonie. Kim jest ów samotny, ekscentryczny hipis? Dlaczego wybrał właśnie taki styl życia?

Lech Krzewicki przez przyjaciół nazywany jest Hermesem. Gdy miał 18 lat zamiast podejść do matury zaczął wędrować po kraju. Był on jednym z twórców ruchu hipisowskiego w Polsce. Przez kilka lat mieszkał w Bieszczadach. W Krakowie Hermes znany jest ze swojego zamiłowania do koni. Gdy jego klaczy narodził się źrebak, przeniósł się do pobliskiego Tyńca, aby odchować małego. - Miałem wypadek samochodowy, dachowaliśmy i poprzestawiał mi się kręgosłup. Pomyślałem, że hipoterapia mi pomoże. Okazało mi się, że za koszty terapii sam mogę kupić sobie konia. I tak to się zaczęło – mówi Hermes. Hermes pozostał wierny swoim hipisowskim ideałom. Żyje jak pustelnik bez prądu i bieżącej wody. Buty zakłada tylko zimą albo do pracy. Od 40 lat nie jadł mięsa, bo nie chce w żaden sposób uczestniczyć w zabijaniu. Najchętniej je to co sam znajdzie. - Uważam, że człowiek powinien mieć tyle przedmiotów, ile zmieści się w plecaku. Ja plecak mam spory, mieści się w nim śpiwór, narzędzia do pracy, mata termiczna, czyli wszystko czego mi trzeba – dodaje Hermes. Zima nie przeraża Lecha. Gdy pojawiają się duże mrozy, przenosi się do murowanego domu. Pamięta także o swoich zwierzętach, którym buduje wiatę. Jednak jego konie najlepiej czują się na pastwisku, gdyż należą do bardzo odpornej rasy - Konik polski. W ciągu swojego burzliwego życia Hermes związał się z wieloma kobietami. Urodziła mu się piątka dzieci, jednak bardzo rzadko je widuje. Jego jedyna córka mieszka w Krakowie. Jako nastolatka też zafascynowała się hipisami, ale teraz studiuje i wychowuje 4-letniego synka Bolka. -Mój ojciec nie był przygotowany do zajmowania się nami. Wydawał się być nieodpowiedzialny. Trudno mi sobie teraz wyobrazić sytuację, że mam ojca. Przyzwyczaiłam się do tego stanu, jaki jest. Był moment, że tego żałowałam, ale teraz wiem, że prawdopodobnie to, jak żyje dziś jest dla niego najlepsze – mówi Agata Jabłońska córka Hermesa. Hermes co kilka lat porzuca miejsce gdzie mieszka i zaczyna wędrować dalej, bo jak mówi w życiu stałe są tylko zmiany. Nigdy nie wie gdzie trafi, gdzie znajdzie kolejny dom.

podziel się:

Pozostałe wiadomości