Nepotyzm w uniwersyteckim wydaniu

Rodzinne klany zdominowały bydgoskie Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Władze uczelni nie widzą jednak niczego nagannego w tym, że rodzice są przełożonymi dzieci. Wszystko wskazuje na klasyczny nepotyzm, czyli faworyzowanie rodziny przy obsadzaniu stanowisk.

W bydgoskim Collegium Medicum przynajmniej 12-tu szefów Katedr i Klinik zatrudnia członków najbliższej rodziny. Dlaczego? Na to pytanie dziekan wydziału lekarskiego Collegium Medicum, nie chciał odpowiedzieć. Bardziej rozmowny był wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Uważa, że taka sytuacja jest niedopuszczalna. - To jest demotywacja dla młodych ludzi, którzy kończą studia. Oni wykazali gigantyczny wysiłek, aby osiągnąć na początku swojej drogi życiowej to, co jest dla nich najważniejsze - pracę w renomowanym ośrodku. My tym zabijamy aktywność studentów - powiedział Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia. Podobnego zdania jest dr Grzegorz Luboiński z Fundacji Batorego, który pracuje w Centrum Onkologii w Warszawie i od lat walczy z nepotyzmem na uczelniach medycznych. - Ojciec chowa syna, syn obejmie miejsce po ojcu, zatrudnia swojego syna czy córkę itd. To jest pewien rodzaj wynaturzeń – twierdzi dr Grzegorz Luboiński z Fundacji Batorego. - To jest nepotyzm na skalę masową. To jest oczywiste, że musimy jakoś inaczej traktować dzieci, że nie będziemy tak ostrzy, że będziemy przymykali oczy – dodaje prof. Lena Kolarska-Bobińska z Instytutu Spraw Publicznych. Tego oczywistego faktu nie dostrzegają kierownicy katedr i klinik toruńskiej uczelni, którzy pracują z członkami najbliższej rodziny. - To nie my zatrudniamy nasze dzieci, tylko Uniwersytet – mówią, jednak odmawiają wystąpienia przed kamerą. Jedyną odważną osobą, która zdecydowała się wystąpić w tej sprawie przed kamerą, jest kierująca Collegium Medicum prorektor ds. medycznych, Małgorzata Tafil-Klawe. I ona nie widzi jednak niczego nagannego w rodzinnych klanach pracujących w uczelni, którą kieruje. - Jest to niestety zjawisko w naszym kraju powszechne. Nie mogę powiedzieć, że nie można kogoś zatrudnić z powodu nazwiska – wyjaśnia prof. Małgorzata Tafil-Klawe, prorektor UMK ds. Collegium Medicu. Minister Zdrowia Zbigniew Religa podsumowuje: - To jest zły układ, niedobry dla wszystkich. Dla profesora, dla jego syna czy córki. Nie ma narzędzi prawnych dla ministra zdrowia, żeby to zmienić rozporządzeniem czy zarządzeniem. Takiej możliwości nie ma. Natomiast należy dążyć do tego. Jestem zdania, że dobrze by było, gdyby tego typu sprawy regulowało również prawo. Jestem gorącym zwolennikiem, żeby tak się stało. Zobacz także:Podejrzana uczelniaMało pedagogiczna uczelniaHaniebny rektor w opałachWyższa Szkoła zarabiania pieniędzy

podziel się:

Pozostałe wiadomości