- Na początku były różne diagnozy, ale zrobiono dokładne badania i okazało się, że to ostra anemia aplastyczna – mówi Jadwiga Kacperek, matka Natalii. - Tego się nie da opisać, co matka czuje. To jest płacz, nieprzespane noce, pytanie, dlaczego moje dziecko zachorowało. Tego się nie da opisać. Leczenie Natalii przez wiele lat polegało na chemioterapii. Przeszła wiele transfuzji krwi. To jednak nie było wystarczające. Ratunkiem miał być przeszczep szpiku. - Powiedzieli, że są marne szanse, że ten przeszczep się uda – wspomina mama Natalii. - Powiedziałam Natalce, że może umrzeć, że może zostać sparaliżowana, i żeby zadecydowała, czy robimy operację, czy pozostaje na transfuzjach, jak do tej pory. Powiedziała mi wtedy – mamo, bierzmy się do roboty. Przeszczep się udał i było w porządku do czasu tego, co stało się teraz. Powikłania po przeszczepie spowodowały lekki paraliż lewej strony ciała Natalii. Najgorsza jest jednak trudna do leczenia grzybica, która zaatakowała mózg dziewczynki. Natalia musi teraz przejść operację usunięcia zakażeń grzybiczych w mózgu. Ta poważna ingerencja neurochirurgiczna. Dla dobra Natalii, która ma bardzo osłabioną odporność najlepszym wyjściem po operacji jest terapia w domu. Pobyt tam oznacza jednak, że to rodzice muszą w całości zapłacić za niezbędne dla jej życia leki. Koszt kuracji to, blisko 15 tys. złotych. - Myśmy na początku myśleli, że całe leczenie, to 15 tys zł. Później okazało się, że to cena za jeden miesiąc i ręce nam opadły – mówi Jarosław Kacperek, ojciec Natalii. - Nie ma nic bardziej upokarzającego, jak kogoś prosić o pomoc, proszę mi wierzyć, to bardzo boli – dodaje matka Natalii.