Rodzina B. to znani na Śląsku biznesmeni. Grażyna B. w marcu tego roku kupiła w Bielsku Białej dwa budynki razem z lokatorami. Kazała się im wyprowadzić. Choć kupując bloki zobowiązała się do zapewnienia im lokali zastępczych, nie zrobiła tego. Ci, którzy nie mieli dokąd pójść, pozostali w swoich mieszkaniach. Nowa właścicielka nie przedłużyła umów z dostawcami wody i prądu. - Nie pamiętam, co to jest kąpiel – mówi Marian Olkowski, lokator budynku. – Myję się w misce, jak w latach 60-tych, kiedy się urodziłem. Pani B. zrzuciła nas w tamte czasy. Marian Olkowski z Bronisławą Waber i z 3-letnią córeczką mieszkali w bloku przy ul. Wyzwolenia w 15-metrowym pokoju. Do tej pory płacili za niego 250 złotych. Nowa właścicielka zażądała 400 zł. Ponieważ ich miesięczny dochód na trzy osoby to zaledwie 700 złotych, nie byli w stanie dłużej tam mieszkać. Woleli wyprowadzić się do noclegowni. Nowi właściciele nie przedłużyli umowy najmu z mieszkańcami. Nie pobierali więc czynszu. Zażądali jednak od każdego z lokatorów po 400 zł miesięcznego odszkodowania za to, że pozostają w budynku. - Zgodnie z prawem, nie znaczy – sprawiedliwie – mówi Kazimierz Korpowski, prezes Lubuskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości. – Ta pani jest właścicielem, postępuje zgodnie z prawem, ale czy humanitarnie? Mieszkańcy domów twierdzą, że państwo B. przysłali do Bielska ludzi, którzy zdemolowali budynek. Policja interweniowała na zgłoszenie o wybijanie luksferów, wymontowywanie drzwi wejściowych. Andrzej B., mąż właścicielki, wyjaśnił, że były to prace remontowe, niewymagające zgody nadzoru budowlanego. Jednak nadzór po kontroli stwierdził, że nie przeprowadzono żadnych prac remontowych, co więcej - inspektorzy uznali, że istnieje realne zagrożenie dla mieszkańców, ponieważ budynek jest w bardzo złym stanie technicznym. Prokuratura wyjaśnia teraz, czy działania właścicieli miały na celu pozbycie się lokatorów i czy naraziły ich na utratę zdrowia. Do dramatycznej dla mieszkańców domów w Bielsku Białej sytuacji nie musiało dojść. Budynki mogła przejąć gmina i stworzyć tam lokale socjalne. W tym przypadku nie udało się jednak osiągnąć porozumienia pomiędzy likwidatorem a prezydentem miasta. Problem mieszkańców wykupionych wraz z budynkami przez prywatnych właścicieli dotyczy według danych Polskiej Unii Lokatorów aż 700 tysięcy osób w kraju. Jak pokazuje choćby przykład z Bielska, przepisy chroniące lokatorów w tych budynkach są nieskuteczne, a projekt nowelizacji ustawy czeka w sejmie na rozpatrzenie od ponad dwóch lat.