Kilka godzin później Dominika została znaleziona martwa, na leśnej drodze. Paweł uderzał ją kijem i pięściami, a leżącą - kopał. Kiedy uznał, że dziewczyna nie żyje, pognał przez las. Krewnemu powiedział, że chyba zabił Dominikę. I że to diabeł kazał mu to zrobić.
Przyznał się, że zabił
Kiedy na miejscu pojawiła się karetka pogotowia, z 19-latką nie było już żadnego kontaktu. Kobieta była poraniona i zakrwawiona, ale jeszcze żyła. Rozpoczęto intensywną reanimację, jednak było już za późno. Dominikę przewieziono do bartoszyckiego szpitala, gdzie zmarła.
Dwa dni po tragedii, Paweł S. przyznał się do winy. Ma zarzuty zabójstwa. - Przyczyną śmierci pani Dominiki było zatrzymanie krążenia, będące następstwem utraty krwi z ran tłuczonych głowy i wychłodzenia organizmu. Podejrzany w swoich wyjaśnieniach zasłaniał się niepamięcią - mówi Tomasz Ślęzak z prokuratury rejonowej w Biskupcu. Śledczy ustalili, że feralnego dnia rano Paweł i Dominika wspólnie zażyli dopalacze. - Potem mężczyzna stwierdził, że potrzebuje chwili spokoju. Ubrał się i udał do lasu - mówi prokurator. Dominika poszła za nim.
Rodzina młodej kobiety nie może wyjść z szoku. Chociaż wiedzieli, że między nią a Pawłem nie działo się dobrze. Podejrzewali nawet, że chłopak ją bije. Kiedy ostatni raz mama pytała Dominikę, kiedy znów się zobaczą, córka odpowiedziała: "Jeśli znów się pokłócimy, to wrócę jeszcze dziś". - Nie mogę się pogodzić z tym, co się stało - płacze krewna Dominiki, Zofia Januszewicz. A kolejna osoba z rodziny - Beata Ryńska - mówi o koszmarze, jaki przeżywa matka Dominiki. - To było jedyne dziecko - podkreśla.
"Nikomu nie szkodził"
Podczas przesłuchania Paweł potwierdził, że zażywał dopalacze. W jego mieszkaniu znaleziono torebki po tych substancjach. Mężczyzna nie był jednak nigdy notowany za handel. Sąsiedzi mówią o nim: - Spokojny, uśmiechnięty człowiek. Nikomu nie szkodził.
Wiadomo, że jego związek z Dominiką trwał kilka miesięcy. Wiadomo też, że w młodości Paweł był piłkarskim talentem. Chodził nawet do gimnazjum sportowego. - Ale niestety odniósł kontuzję i zaczął pić - mówi nam Andrzej Grabowski z Gazety Olsztyńskiej.
Ostatecznie Paweł skończył edukację właśnie na gimnazjum. Nie pracował. Dominika skończyła szkołę zawodową w Bartoszycach. Chciała pracować w piekarni. - To była miła, dobra dziewczyna. Życzliwy człowiek - mówi wicedyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Bartoszycach, Jędrzej Mrozek.
Sąd zdecydował, że Paweł S. trafi do aresztu na trzy miesiące.