MOPS: nie zauważyliśmy alkoholu w rodzinie

TVN UWAGA! 3629875
TVN UWAGA! 135484
Na początku lutego w pijackiej melinie w Rudzie Śląskiej umarła półroczna Julia. Jej rodzice byli zamroczeni alkoholem. Nie wiadomo, dlaczego dziewczynka zmarła. Wiadomo, że jej ojciec i matka mieli poważny problem alkoholowy. Już wcześniej z tego powodu odebrano im starszą siostrę Julii. Dlaczego tym razem takiej decyzji nie podjęto?

- Zostałem wezwany do zdarzenia. Na miejscu zastałem dwie pijane osoby, mężczyznę, kobietę i zwłoki dziecka. Mieszkanie było typową meliną pijacką. Butelki alkoholu na stole, w wózku dziecięcym. Dziecko leżało na wersalce. Matka mówiła, że przed kilkudziesięcioma minutami dziecko już słabo oddychało. Było wyziębione, więc mąż czy konkubent tej pani nalał do wody wanny i wszedł do niej, żeby ogrzać dziecko. Później stwierdzili, że przestało oddychać i wezwali pogotowie – mówi Krzysztof Białas, kierownik zespołu ratunkowego Pogotowia Ratunkowego w Rudzie Śląskiej. Niespełna półroczna Julka zmarła w mieszkaniu znajomego swoich rodziców. Przyjechali tam razem z nią około g. 11 przed południem i rozpoczęli wielogodzinną libację. Zarówno ojciec jak i matka dziewczynki mieli wcześniej poważne problemy z alkoholem. Z tego powodu odebrano im starszą córkę, Agnieszkę, która ma teraz 15 lat. - Wielokrotnie siedziała na schodach, bo nie była wpuszczana do domu, gdy przyszła ze szkoły. Gdy została pobita i była sina, ktoś z sąsiadów powiadomił policję. Automatycznie odebrano jej dziecko. Matka cieszyła się, że może je odzyskać i odzyskała. I straciła ponownie – opowiada Karina Sopel, sąsiadka. Małżeństwo na jakiś czas wyprowadziło się z kamienicy, w której mieszkali. Po kilku latach wrócili. Kobieta ponownie zaszła w ciążę. Na świecie pojawiła się Julka. - Jak pili, to pili w domu. Ale potem słyszało się awantury – wspomina Aneta Dębińska, sąsiadka. - Wyjeżdżali na jakieś meliny i nie było ich kilka dni. Albo zamykali się w domu. Można było pukać, ale nikt nie otwierał – mówi Karina Sopel, sąsiadka. - Prawdopodobnie brak zainteresowania i opieki nad tym dzieckiem doprowadził do takiej sytuacji. Matka zdradzała uczucia ambiwalentne: od płaczu do obojętności - wspomina Krzysztof Białas, kierownik zespołu ratunkowego Pogotowia Ratunkowego w Rudzie Śląskiej. Od czasu, gdy urodziła się Julka, małżeństwo było pod opieka MOPS-u. Pracownica odwiedzała rodzinę regularnie, może nawet zbyt regularnie. - Wizyty były co tydzień. Ona się chwaliła, że opieka przyjdzie we wtorek między godziną 11 a 12 – opowiada Wioleta Pacławska, sąsiadka. - Dziecko było zadbane, szczepienia wykonane. Nie wpłynęły do nas informacje, że tam jest alkohol – twierdzi Sabina Mucha, kierownik sekcji pracowników socjalnych, MOPS w Rudzie Śląskiej - Od urodzenia dziecka w sierpniu, ci państwo robili wszystko, współpracowali w modelowy sposób - dodaje Patrycja Pluta-Szmajda, wicedyrektor MOPS w Rudzie Śląskiej. Dokładna przyczyna śmierci dziecka będzie znana za kilka tygodni. Rodzice Julki mają postawiony zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości