12-latek mieszkał u dziadków w pierwszych latach życia, a później często przebywał pod ich opieką. Rodzice chłopca twierdzą, że nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje. Dopiero w maju, zaniepokojeni dziwnym zachowaniem syna i jego lękiem przed dziadkami, poprosili o pomoc Komitet Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. Według Ewy Nowakowskiej z Komitetu Ochrony Praw Dziecka, chłopiec trafił do nich w bardzo złym stanie psychicznym. - Rozmowa była niezwykle dramatyczna. Był tak zdenerwowany, że wymiotował, wciąż upewniał się czy mu wierzę - mówi Ewa Nowakowska. Relacja chłopca jest wstrząsająca i pełna drastycznych szczegółów. Między innymi był zmuszany do uprawiania seksu oralnego z dziadkiem. Opowiada o smakowych prezerwatywach, które babcia kupowała dla wnuka i dziadka i o tym, jak dziadkowie kazali się dotykać w okolice narządów płciowych. Przez wiele lat 12-latek nikomu o tym nie mówił, choć zdawał sobie sprawę z tego, że dzieje się coś złego. Zeznał, że dziadkowie mówili mu, że nikt nie uwierzy małemu dziecku i że za „wymysły” trafi do szpitala psychiatrycznego. 13 maja, po pierwszych rozmowach z dzieckiem, Nowakowska zawiadomiła prokuraturę. Pierwsza osoba w tej sprawie została przesłuchana dopiero dwa tygodnie później. Rodzice chłopca zeznawali w drugiej połowie czerwca, ponad miesiąc po wpłynięciu zawiadomienia. Sam 12-latek zeznawał w obecności sędziego i psychologa dopiero 6 sierpnia - niemal trzy miesiące po tym, jak sprawa trafiła do prokuratury. Co szczególnie oburza, aż do października nie przesłuchano dziadków chłopca, nie przeszukano ich domu, nie sprawdzono zawartości komputerów. Mirosław Miszuda, szef Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu powiedział Uwadze! TVN i Superwizjerowi TVN: - Nie stwierdzam rażącej przewlekłości w tym postępowaniu. Postępowanie prowadzone jest prawidłowo i tak, jak zasługuje na to sprawa. Zapewnił, że dziecku nie dzieje się krzywda, gdyż przebywa pod opieką rodziców. Jednak jak ustaliła Uwaga! TVN i Superiwzjer TVN, w tym czasie dziadkowie wiele razy pojawiali się pod szkołą chłopca. Przerażone dziecko bało się wyjść poza teren szkoły, ukrywało się w krzakach. Dopiero po naszej interwencji prokuratura zakazała dziadkom zbliżania się do chłopca. Wtedy także - pół roku po wpłynięciu zawiadomienia o sytuacji w rodzinie – postanowiono przeszukać ich dom i zabezpieczyć dyski komputerów. Stan psychiczny chłopca wciąż jest zły. 12-latek boi się wychodzić z domu. Wpada w panikę na widok samochodu podobnego do auta dziadków, bądź kobiety podobnej do babci. Nie utrzymuje kontaktów z kolegami. Rodzice codziennie odprowadzają go do szkoły. Dziadkowie chłopca to znana i szanowana w Sosnowcu rodzina. Dziadek przez wiele lat był prezesem dużej firmy budowlanej.