Dzieci ze wsi Połoski pod Białą Podlaską przez dwa lata, czuły lęk przed pójściem do szkoły. Na lekcjach religii chłopcy byli zastraszani i bici, a dziewczynki molestowane seksualnie. Ksiądz proboszcz wzbudzał w dzieciach potworny strach. - Dziecko budziło się rano z płaczem. Pytało się czy dziś jest w szkole religia? Kiedy mówiłam, że jest, nie chciało iść do szkoły – mówi matka jednej z molestowanych dziewczynek. O sprawie molestowania dziewczynek zrobiło się głośno w grudniu, gdy na policję zgłosili się rodzice sześciu uczennic w wieku od 7 do 9 lat, które zeznały w obecności psychologa, że katecheta wielokrotnie dotykał ich ud i pośladków. Gdyby rodzice nie zauważyli, że z ich dziećmi dzieje się coś złego, cała afera pewnie nie wyszłaby na jaw. Szokujące jest to, że sprawę molestowania dzieci próbował zatuszować dyrektor szkoły. Dał rodzicom do podpisania oświadczenie, w którym napisane było, że ksiądz Zbigniew Sz. nie molestował ich dzieci i, że nie będą składać zażaleń i skarg. Dyrektor został oskarżony o to, że nie podjął żadnych działań zapobiegających tym wydarzeniom, nie poinformował Kuratorium Oświaty i policji oraz namawiał rodziców do podpisania nieprawdziwego oświadczenia. Pozostali pracownicy szkoły nie wierzą w zarzuty stawiane księdzu, bronią też dyrektora. - Rodzice to sobie wszystko sami wymyślili. My tu spokojnie pracujemy, dzieci są szczęśliwe - mówią solidarnie. Księdza aresztowano. Lubelski Sąd Okręgowy przedłużył niedawno jego areszt o kolejne trzy miesiące. Biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski zaproponował „umieszczenie księdza Zbigniewa Sz. w jednym z miejsc, gdzie byłby pod kontrolą kurii biskupiej i do dyspozycji prokuratury i sądu”. Wymienił kilka miejsc: dom parafialny w Białej Podlaskiej lub Dom Zakonny Ojców Paulinów Paulinów w Leśnej Podlaskiej. Sądu jednak nie przekonało poręczenie biskupa siedleckiego. Proboszcz pozostanie w areszcie.