– Przeniosłam dzieci do innej szkoły, ale to nie pomogło – opowiada matka dwóch chłopców. – Nauczyciel nadal ich straszy. Niedawno zaczepił młodszego na ulicy i krzyczał: ”To ten gówniarz. Zaraz mu wpie…”. Mnie również straszy. Jeździ za mną wieczorem samochodem, ciągle odbieram głuche telefony. Matki poszkodowanych dzieci opowiadają, że ich rodziny zostały napiętnowane przez społeczność miasta. W procesie ma zeznawać ponad pięćdziesięciu świadków. Oskarżony skłonił niektórych z nich do podpisania oświadczenia niekorzystnego dla występujących przeciwko niemu matek. Niektóre dzieci w ogóle nie chcą mówić na ten temat. Matki utrzymują, że nie zapewniono dzieciom dostatecznie dobrych warunków w trakcie ich przesłuchiwania. – Niektórzy chłopcy bali się i nie chcieli nic powiedzieć – opowiada matka, oskarżyciel posiłkowy. – A przecież inne dzieci widziały, że pan je szczególnie lubi. Ciężko jest teraz tym chłopcom. Dzieci ufały szkole. Dopóki nauczyciel brał je tylko na kolana i nie posuwał się dalej, nie widziały w tym nic złego. Oskarżony pedagog nadal utrzymuje, że jest niewinny i padł ofiarą spisku matek. W grudniu br. odbędzie się pięć rozpraw w tej sprawie. Zmieniony został skład sędziowski i chłopcy będą musieli jeszcze raz składać zeznania. – To będzie dla nich straszne przeżycie – mówi matka jednego z nich. – Nie chcielibyśmy dłużej tego ciągnąć, ale sprawa jest ważna. Jesteśmy oburzeni, że nauczyciel nadal chodzi na wolności. Wprawdzie został zawieszony, ale nadal otrzymuje pensję i sądząc z jego zachowania, ma się całkiem dobrze.