Automaty do gry można spotkać na każdym kroku: na dworcu, w kiosku, sklepie spożywczym. Kolorowe, światełka, specyficzne dźwięki, brzdęk monet. To wszystko ma stymulować, zachęcać do gry. Wzbudzać marzenia o wielkich wygranych., a tym samym powodować, aby do maszyn wrzucano jak najwięcej pieniędzy. - Zdarzało się, że wygrywaliśmy 200 zł. A drugim razem wracaliśmy puści. Kręci mnie to, lubię ten dźwięk – opowiada Marek. Młodzi hazardziści zwykle chodzą grać po lekcjach. Przegrywają kieszonkowe od rodziców. Tak się zaczyna. - Młody człowiek przyzwyczaja się i coraz bardziej pragnie szybkiej nagrody. Uzależnienie od hazardu powoduje, że oni wypadają z różnych ról społecznych – z roli dziecka, ucznia. Nie są w stanie koncentrować się na tych zwyczajnych zadaniach, na jakich powinien koncentrować się młody człowiek – mówi Grażyna Makowska, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Warszawie. Gra pobudza wyobraźnię. Młodzi hazardziści marzą o wielkich wygranych, podróżach, luksusowym życiu. - Nie grają z drobnego kieszonkowego, bo na te gry potrzebne jest więcej pieniędzy. Będą to kradzieże z domu, okradanie własnych rodziców, rówieśników, bądź zaciąganie długów od niewiele starszych lichwiarzy - przyznaje Krzysztof Radzik, komendant Komisariatu Kolejowego Warszawa Centralna. Kto jest winny takiej sytuacji? - Jeśli nie mam czasu dla swojego dziecka, to zajmie się nim świat zewnętrzny. Rolę rodzica przejmuje otoczenie. Wtedy jest ryzyko, że młody człowiek może czegoś spróbować – uważa Grażyna Makowska.