Został zaatakowany przez nastolatków. Teraz odpowie za przekroczenie granic obrony koniecznej?

TVN UWAGA! 5111127
TVN UWAGA! 325358
W sieci pojawiło się wstrząsające nagranie bójki, na którym widać młode dziewczyny z pałką teleskopową. Zaatakowany przez nastolatków 37-latek sam wyciągnął nóż. Co naprawdę wydarzyło się na osiedlu wojskowym w Mirosławcu?

Na osiedlu wojskowym w Mirosławcu Górnym mieszkają żołnierze z rodzinami, pracujący na co dzień w 12. bazie bezzałogowych statków powietrznych. Do niedawna kwaterowano tu tylko wojskowych, teraz część mieszkań to lokale socjalne.

Niedawno na osiedlu doszło do bulwersujących wydarzeń. Ich zapis błyskawicznie obiegł sieć.

Zdarzenie nagrywał jeden z mieszkańców. Widać na nim jak trzech młodych ludzi starło się z 37-letnim mieszkańcem osiedla. Pojawiły się informacje, że nożownik ranił 16-latkę w ciąży i jej partnera. Po awanturze 37-latek uciekł do domu, a następnie zabarykadował się.

- On cały czas twierdził, że nie da się zamknąć. Wpadł w panikę. Trochę napyskował policjantom przez okno – mówi jedna z mieszkanek osiedla.

- Z tego, co wiem Piotrek się odgrażał. Mówił, że zrobi sobie coś, że prawdopodobnie wypuści gaz, dlatego doszło do ewakuacji mieszkańców. Policja wezwała pomoc, grupę antyterrorystyczną – opowiada Robert Białyński.

- Pojawiła się armia ludzi. Pogotowie, dwa wozy strażackie, policja, żandarmeria. Po co to było? To było kino, spektakl – dziwi się jedna z mieszkanek.

Problemy

Piotr Kondras ma 37 lat, mieszka z ojcem, od kilkunastu lat leczy się psychiatrycznie.

- Problemy zaczęły się w szkole średniej. To był dobry uczeń, ćwiczył karate, grał w siatkówkę i kosza. Ale wykryto u niego schizofrenię – mówi Andrzej Kondras, ojciec 37-latka.

- Jako nastolatek był bardzo inteligentny. Uczył mnie informatyki, bo miał komputerową zajawkę. Był w tym dobry. Ale miał też duszę artystyczną. Zajmował się muzyka i sportem – dodaje Robert Białyński.

Piotr Kondras po kilku latach leczenia w szpitalu psychiatrycznym zaczynał wychodzić na prostą. Wrócił na osiedle i od półtora roku mieszkał tam z ojcem. Pracował dorywczo.

- Prowadzimy gospodarstwo agroturystyczne i czasem pomagał w drobnych pracach. Był grzeczny i wyciszony. Wiem, że pisał wiersze. Bardzo pozytywna osoba. Nigdy nie zauważyłem u niego śladów jakiejkolwiek agresji. On nawet nie przeklinał – zapewnia Zdzisław Kugiel, właściciel gospodarstwa agroturystycznego „7 ogrodów”.

Awantura

Dotarliśmy do autora nagrania, które obiegło sieć.

- Zaczęło się pod sklepem. Najpierw zaczęli za nim chodzić i do niego sapać. Zaczęła się szarpanina. Wszyscy odeszli od siebie, później Piotrek wrócił się po okulary. Tamci wyciągnęli pałkę i zaczęli go lać. On wyciągnął nóż dla obrony własnej. Nikogo nie dziabnął. Odepchnął dziewczynę, ten chłopak złapał za nóż i Piotrek go odepchnął i on sam sobie rozciął tę rękę. Sam nic nie mogłem zrobić, bo działo się to wszystko tak szybko, że się bałem.

Rannego mężczyznę i 16-latkę w ciąży zabrano do szpitala, drugiej dziewczynie nic się nie stało. Kim byli awanturujący się młodzi ludzie?

- To młodzież taka, że dziewczyna 16-letnia była pod wpływem alkoholu, druga miała kuratora – mówi jedna z mieszkanek.

Po całym zajściu 37-latek zabarykadował się w mieszkaniu, nie chciał otworzyć policji drzwi, dzwonił do swojego przyjaciela.

- Było chwilę po godzinie 23. Mówił emocjonalnie, wręcz krzyczał do telefonu. Chciał przekonać, że oni źle robią, piją alkohol i w ogóle. A, że niestety alkohol u większości ludzi robi źle, to zaczęło się bluzganie i przepychanie… reszta jest na filmiku – mówi Piotr Mojski, przyjaciel 37-latka.

Rozmowa była przerywana, trwała ponad 1,5 godziny.

- Opowiadał o całym swoim życiu, jak to wszystko wyglądało od dnia, kiedy zaczęło mu się wszystko źle dziać. Dla mnie to było straszne, myślałem, że mówi mi to, bo chce się pożegnać. Zapytałem, czy zamierza coś sobie zrobić. On odpowiedział, że ma dosyć tego świata, że jest inny, lepszy świat – opowiada Mojski.

Po 6 godzinach od zabarykadowania się w mieszkaniu, antyterroryści szturmem weszli do mieszkania mężczyzny.

- Piotr trzy dni był w śpiączce. Z tego, co mówił lekarz, miał uszkodzoną wątrobę i coś jeszcze. Widziałem się z nim. Mówił, że znowu będzie na niego i go wsadzą – relacjonuje ojciec 37-latka.

Obrona konieczna?

Czy mężczyzna mógł wyciągnąć nóż, broniąc się przed trójką młodych ludzi? Zapytaliśmy eksperta ds. bezpieczeństwa, byłego antyterrorystę.

- Wszyscy stoją murem za Piotrem i powiem, że ja też. Ta grupa osób podchodzi pod zjawiska patologiczne, to nie powinno się dziać. Takie osoby powinny być odizolowane od społeczeństwa – mówi Grzegorz Mikołajczyk, ale dodaje: Staram się przeanalizować ten film tak, jak nakazuje nam prawo karne. Jedno jest pewne, mamy tu przekroczenie obrony koniecznej, bo zagrożenie ustało, a mimo to Piotr wrócił z jakimś zamiarem i podczas ponownego zamieszania, pojawił się nóż.

„Nie powinien być sądzony”

37-latek jest pod obserwacją na oddziale psychiatrycznym w wojskowych szpitalu w Wałczu. Na razie nie został przesłuchany. Pozostali uczestnicy bójki oraz świadkowie złożyli wyjaśnienia, zabezpieczono też nagrania ze zdarzenia. Prokuratura próbuje ustalić przyczynę zajścia.

- Czuję się dobrze. Mam bliznę, ale mam nadzieję, że wrócę do sportu. Mam podłamanie nerwowe, trochę mnie to denerwuje, ale z tym sobie też poradzę. Wyszedłem z tylu rzeczy, że sobie ze wszystkim poradzę – mówi Piotr Kondras.

- Szkoda mi go i nie wiem, jaki będzie tego finał, jak on wyjdzie ze szpitala. Nie wiem, jaki też będzie miał uraz psychiczny po tym całym zajściu. Podjął wszelkie czynności, żeby ratować swoje życie i zdrowie. Za obronę własną ludzie nie powinni być sądzeni – uważa Robert Białyński.

podziel się:

Pozostałe wiadomości