Milionerami zostali dzięki genialnemu w swej prostocie pomysłowi – stworzyć portal internetowy, dzięki któremu ludzie, którzy zakończyli już szkolną edukację mogliby odnaleźć swoich kolegów i koleżanki ze szkolnej ławki. Rok temu grupa utalentowanych, mających już na swoim koncie nagrody w prestiżowych konkursach dla programistów, studentów informatyki z Wrocławia uruchomiła w Sieci Naszą Klasę. Dziś jest to jedna z najliczniej odwiedzanych stron – zarejestrowały się na niej już trzy miliony użytkowników. - Nie oczekiwałem czegoś takiego – mówi Paweł Olchowa, dyrektor IT Naszej Klasy. – Myślałem, że to będzie strona dla nas, że może ktoś tam poza nami się tym zainteresuje. To, co się stało, przeszło nasze oczekiwania. Nawet w porównaniu z tym, co było miesiąc, dwa temu – wtedy pięć milionów odsłon, teraz – 80 milionów. Nad stworzeniem portalu pracowało początkowo czterech studentów. Teraz stronę obsługuje kilkanaście osób, a siedziba portalu znajduje się w małym mieszkaniu na jednym z wrocławskich osiedli. Średnia wieku pracowników to 23 lata. Pracę nad portalem łączą ze studiami. - Wszystko odbywało się w domach, każdy pracował na własnym komputerze – wspomina początki Maciej Popowicz, pomysłodawca portalu, dziś prezes Nasza Klasa Sp. z o.o. – Łączność utrzymywaliśmy przez Gadu Gadu, spotykaliśmy się przy piwie albo w instytucie. Chociaż twórcy nie liczyli na wielki biznes, wartość portalu po roku od założenia oszacowano na kilkadziesiąt milionów złotych. We wrześniu spółka sprzedała 20 procent udziałów niemieckiej firmie za milion dolarów. - Pracownicy spółki nie są milionerami – mówi Michał Bartoszkiewicz, wicedyrektor IT. – Większość pieniędzy poszła w spółkę, w inwestycje. Tego, kto jeszcze nie szukał śladów przeszłości w Naszej Klasie, może zachęci przykład eks uczniów gliwickiego IV liceum, którzy skontaktowali się przez tę stronę po raz pierwszy od 15 lat, kiedy to zdawali maturę. Prawie cała klasa, z wychowawczynią spotkała się w swojej szkole. Z portalu wrocławskich studentów korzystają też osoby nobliwe swoim stanowiskiem i bawią się nie mniej. - To wciąga jak narkotyk – mówi prof. Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego. – Ma swoje plusy – łagodzi obyczaje. Dziś, kiedy jest tak dużo agresji, szarpaniny, tu jest kraina łagodności. Ktoś z mojej rodzinnego miasteczka, po 40 latach, pisze – pamiętasz, trzecia ławka, obok Zbyszka…