Starachowice to 60-tysięczne miasto. Odkąd upadła fabryka STARA bezrobocie w mieście sięgnęło ponad 20 procent. Bloki z wielkiej płyty, puste fabryki i brak perspektyw - tak teraz wygląda to miasto. Fabryka Constaru jest jednym z największych pracodawców. To sprawiło, że mieszkańcy podzielili się na tych zadowolonych i nie z ujawnienia afery. –Ludzie są podzieleni. Jedni żałują, a drudzy mówią, że dobrze - komentuje sprzedawczyni jednego ze sklepów. Wtórują jej mieszkanki miasta. -Ludzi szkoda, ale naszego zdrowia też. - Uważam, że powinni takie rzeczy pokazywać - dodaje inna mieszkanka. W mieście wiele osób wiedziało o odświeżaniu wędlin. Wiadomości o tym krążyły od dłuższego czasu. - Nie brali, nie kupowali wyrobów, nie chcieli. To od dłuższego czasu już było wiadomo. Tak „cichaczem” chodziło. Także dziennikarze lokalnej prasy mieli informacje o tym, co się działo w zakładzie. Nikt jednak nie odważył się o tym opowiedzieć - wspomina jedna z kobiet pracujących w miejscowym sklepie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ludzie robią takie rzeczy, jakie wykryliśmy w Constarze? -Dzisiaj chyba każdy, może nawet wewnętrznie nie godząc się z takim działaniem, poddaje się mu, po to, żeby mieć pracę. Rodzina, dzieci trzeba utrzymać, zapłacić rachunki, dlatego ludzie milczą - tłumaczy Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa. Firmy broni prezydent Starachowic, Sylwester Kwiecień. –Ja nie wiem czy ten proceder był naprawdę. Ja nie mam takiej wiedzy - wyjaśnia prezydent i po chwili dodaje - Myślę, że byłbym złym prezydentem jakbym nie bronił firmy, która działa na terenie naszego miasta. Także ksiądz miejscowej parafii wstawił się za Constarem. Jak przyznał, firma przez lata wspierała jego działania na rzecz potrzebujących.