Domek Barbary Majchrzak ma 35 metrów. - Tak mieszkam, pomieszczenia są malutkie - oświetla latarką wnętrze.
"Najbardziej żal starszego małżeństwa"
Wyłączyć prąd na zimę postanowiły władze ogródków działkowych Jutrzenka w Bydgoszczy. Energii nie tu ma od początku listopada. W totalnych ciemnościach i bez możliwości skorzystania z pralki czy czajnika elektrycznego 14 rodzin będzie musiało żyć tu aż do wiosny. - Najbardziej żal mi tego starszego małżeństwa. To są bardzo schorowani ludzie - mówi pani Barbara.
Elżbieta i Zygmunt Wesołowscy są małżeństwem z kilkudziesięcioletnim stażem. Oboje chorują na cukrzycę. - Staram się jak mogę zdążyć ze wszystkim, dopóki jest widno. Po ciemku zmierzyć poziom cukru jest bardzo ciężko - płacze Elżbieta Wesołowska. Ona i jej mąż mieszkają na działce od 15 lat. Jak mówią, nie mieli innego wyjścia. Kiedyś prowadzili sklep mięsny, ale wpadli w długi.
- I musieliśmy sprzedać dom - mówi pan Zygmunt. Na działkę wydali ostatnie pieniądze i zamieszkali na niej, bo - jak mówią - nie mieli się gdzie podziać.
"Chcą nas stąd wyrzucić?"
Dla wielu osób mieszkanie w ogródku działkowym to jedyny ratunek po utracie dorobku swojego życia. – Kiedy straciłam mieszkanie, załamałam się. Świat mi się zawalił. Leczyłam się na depresję. Pół roku chodziłam na oddział dzienny do szpitala - wspomina Barbara Majchrzak.
Jej dramat zaczął się, kiedy przystała na prośbę niedoszłego zięcia i pożyczyła w banku 20 tys. złotych, które miał spłacać partner córki. Tak się jednak nie stało. - Długi narastały, przyszedł komornik... Dobry Bóg mi zesłał ludzi, którzy kupili ode mnie mieszkanie - opowiada Barbara Majchrzak. Po sprzedaży mieszkania i spłacie długu, zostało już tylko na domek na działkach.
Jej sąsiadka, Grażyna Mili, również nie ma dokąd pójść i, jak podkreśla, nie stać jej nawet na wynajem mieszkania - Przy moich pieniądzach ledwo mi na życie starcza! - mówi. - Nie wiem, co oni sobie myślą. Czy chcą nas wszystkich stąd wyrzucić? - załamuje ręce.
"Ci ludzie to kłamcy i oszuści"
Rafał Zelek z komisji rewizyjnej ROD Jutrzenka stanowczo broni decyzji o wyłączeniu prądu. - Ogródki nie są od tego, żeby zapewnić ludziom mieszkanie! One są po to, żeby ludzie tu mogli przyjechać i czynnie wypoczywać! - irytuje się Rafał Zelek. Podkreśla, że prawo zabrania zamieszkiwania na działkach. - Ci ludzie to są kłamcy i oszuści! Kupując działkę, czy nabywając prawa do jej użytkowania, deklarowali, że nie będą mieszkać na działkach! - dodaje stanowczo.
- W tej chwili ta działka jest dla mnie wszystkim, bo naprawdę nie mam się gdzie podziać - odpowiada Grażyna Mili. A Barbara Majchrzak nie kryje rozpaczy. - Traktuje się nas jak ludzi drugiej kategorii. Słyszymy, że tworzymy slumsy, że jesteśmy patologią. A ja jestem wykształconą osobą. Byłam porucznikiem w policji! - podkreśla.
"Prawo zabrania zamieszkiwania na działkach"
Spośród kilkudziesięciu rodzinnych ogrodów działkowych, które funkcjonują w Bydgoszczy, tylko na trzech odłączono prąd. W podobnej sytuacji, jak mieszkańcy Jutrzenki, znalazło się kilkadziesiąt osób. - Ci ludzie, mieszkając na działkach, każdego dnia łamią prawo. Prawo zabrania zamieszkiwania na działkach. Wyłączając tam prąd prezesi starają się zmobilizować tych ludzi, by pomyśleli o przyszłości i znaleźli dla siebie jakieś inne miejsce - mówi wiceprezeska PZD w Bydgoszczy, Urszula Walusiak i przestrzega: - Możemy rozwiązać umowę dzierżawy z tymi osobami.
- Jak można tak potraktować drugiego człowieka? Co ja mam zrobić? Przecież się nie zabiję! Będę żyła w takich warunkach. Ja muszę tu być - płacze Barbara Majchrzak.