Słynny ”Pan motyl” to Paweł Hajncel- absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi na wydziale malarstwa, ciągle tworzący artysta, performer, na co dzień utrzymujący się z pracy w galerii sztuki. Celem, jaki mu przyświeca jest ukazanie poprzez swoje akcje problemu wszechobecności Kościoła w sferze publicznej. - Przeszkadza mi to, że państwo weszło w taki związek z Kościołem, że księża są nietykalni, a podczas procesji, w Łodzi jest zatrzymywany ruch. Dlaczego w takim razie ja nie mogę biegać, na przykład jako motyl? -mówi Hajncel. Po raz pierwszy dał o sobie znać w 2007 roku, kiedy to wystąpił w przebraniu misia na procesji Bożego Ciała. W tym samym roku zorganizował swój drugi, głośny happening. Podczas spotkania promującego nową książkę prawicowego publicysty Rafała Ziemkiewicza, wtargnął na scenę przebrany w biało-czerwony strój, i z przyczepionymi do palców sztucznymi ogniami śpiewał, że: „Rafał Ziemkiewicz to tylko fantasta”. W maju tego roku, podczas transmisji z uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła II, która odbyła się w Łodzi, Hajncel także nie powstrzymał się od demonstracji swoich poglądów. Wraz z innym łódzkim artystą Krzysztofem Kuszejem stanęli pod katedrą prezentując transparent z podobizną papieża i napisem: „To nie jest mój ojciec”. Kuria zareagowała pozwem do sądu, tłumacząc to faktem, że artysta nie chciał dobrowolnie opuścić terenu, który jest jej własnością. - Znalazłem sobie taki środek wyrazu, bo jestem artystą i to jest mój język wypowiedzi. Gdybym był pisarzem, pewnie napisałbym książkę, tłumaczy Hajncel. Odbiór społecznych akcji kontrowersyjnego artysty z Łodzi jest bardzo różny. Niektórzy widzą w nim tylko prowokującego profana. Przyjaciele i znajomi łódzkiego artysty dostrzegają natomiast w jego happeningach dużą wartość. - Imponuje mi tym, że robi to, na co większość z nas by się nigdy nie zdobyła. Mamy w sobie sporo lęku wytworzonego przez życie w takim społeczeństwie - mówi Piotr Kotlicki, artysta, znajomy Pawła Hajncla. Niedawno Paweł Hajncel dowiedział się, że w archikatedrze ma zawisnąć dzwon, nazwany „Nowym sercem Łodzi”. Uznał więc, że ma prawo do własnej wersji „serca Łodzi” – neonowej, którą to w zorganizowanej przez siebie procesji prezentował miastu. - To jest przykład postawy, która się pojawia we wszystkich jego akcjach, gdzie pod płaszczykiem błazenady Paweł próbuje powiedzieć o czymś bardzo ważnym- mówi Przemysław Kossakowski, artysta, znajomy Pawła Hanjcla. Kilka tygodni temu prokuratura w Łodzi podjęła decyzję o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie Pawła Hajncla i jego „motylowego tańca” podczas uroczystości Bożego Ciała w Łodzi. Doniesienie w tej sprawie złożył proboszcz łódzkiej Archikatedry ks. Ireneusz Kulesza.