Matka patrzyła, jak konkubent bije na śmierć jej dziecko

TVN UWAGA! 135883
- Mam to w d…, g… mnie to obchodzi. Padają jakieś pieprzone oskarżenia, ale ja nic nie pamiętam – to słowa z listu mężczyzny oskarżonego o bestialskie zakatowanie na śmierć 3,5-letniego dziecka swojej konkubiny. Wczoraj oboje stanęli przed sądem.

Ta zbrodnia wydarzyła się w maju ubiegłego roku w Wałbrzychu. Na pogotowie przyjechała matka z potwornie pobitym 3,5-letnim synem. Nie udało się go uratować. Matka, Iwona K. i podejrzany o pobicie, jej konkubent Mariusz V. trafili do aresztu. Wczoraj zaczął się proces obojga. Wcześniej Iwona K. rozmawiała w areszcie z reporterem UWAGI! Bartek był jej szóstym dzieckiem. Iwona K. w wieku 17 lat wyprowadziła się z domu, bo, jak mówi, była tam bita przez ojca. - Jedyne, co kocha moja mama to pieniądze – mówi Iwona K. – Byłam bita przez tatę, w domu był alkohol. Siostra siedzi w więzieniu za zabójstwo, brat za znęcanie się nad mamą i siostrzenicami. Ja nie byłam lepszą matką od mamy. Wkrótce potem Iwona K. urodziła pierwszego syna. Chłopiec jest teraz wychowywany przez babcię ze strony ojca. Mówi ona, że matka nie interesowała się nim dopóki dostawała alimenty. Dopiero, kiedy odebrano jej prawo do alimentów, zaczęła walczyć o syna. Po odejściu od męża Iwona K. urodziła jeszcze cztery córki. Wszystkie miały innych ojców. Trzy dziewczynki krótko po narodzinach trafiły do ośrodków opiekuńczych, czwarta, dwumiesięczna Karina zaginęła 12 lat temu w tajemniczych okolicznościach. Potem okazało się, że zabił ją konkubent Iwony K. Z akt prokuratorskich wynika, że Iwona K. nie przejęła się zaginięciem córki. Nie uczestniczyła w poszukiwaniach, ograniczyła się jedynie do złożenia zeznań na policji. - Wszystkie ciąże były nieplanowane – mówi Iwona K. – Myślałam, że sobie poradzę. Niestety, wtedy alkohol był silniejszy ode mnie. W wigilię Bożego Narodzenia 2004 roku, na przystanku autobusowym urodziło się kolejne dziecko Iwony K. - Bartek. Gdy miał dwa lata, trafił do ośrodka opiekuńczego z powodu warunków, w jakich mieszkał. Szybko go jednak matce oddano. Iwona K. przeszła terapię odwykową i zamieszkała z synem w ośrodku dla samotnych matek. Wkrótce wróciła z nim jednak do poprzedniego mieszkania i zaczęła pracę w agencji towarzyskiej. Tam poznała Mariusza V. - Myślałam, że trafiłam wreszcie na normalnego faceta – mówi Iwona K. – Wszystko robiliśmy wspólnie. Bartek wygłupiał się razem z Mariuszem, cieszył się, jak Mariusz mówił mu, żeby mu pomógł coś zrobić. Mariusz V. nigdy nie pracował. Jego matka twierdzi, że od dziecka był bardzo agresywny. Krzyczał na nią, potrafił rzucić taboretem. Był porywczy i nieopanowany w swoich zachowaniach. Bartek był wielokrotnie bity, nie tylko przez Mariusza V., ale i przez matkę. Potwierdzili to w zeznaniach na prokuraturze sąsiedzi rodziny. Sami jednak wcześniej nigdy nie interweniowali. Nie interweniowała też kurator, która od wielu lat nadzorowała Iwonę K. Wiedziała o złych warunkach, w jakich chłopiec mieszka, pijaństwie jego rodziców i o pracy Iwony K. w agencji towarzyskiej. - Pani kurator na pytanie, czemu nie poinformowała sądu, że matka znów nadużywa alkoholu, odpowiedziała, że wydawało się jej, iż rozmowa z matką wystarczy – mówi prowadząca sprawę śmierci Bartka Ewa Węglarowicz – Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Któregoś dnia Mariusz V. zdenerwował się na Bartka, że ten nie chce iść do toalety. Zaczął go bić – rękami, kawałkiem kabla. Bił go przez trzy dni. Na oczach matki, która nie zareagowała. - Mariusz V. katował dziecko, a Iwona K. nie zrobiła nic – mówi Ewa Węglarowicz – Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. – Syn miał gorączkę, biegunkę, mówił, żeby matka nie dotykała go, bo jest tak pobity, że wszystko go boli. Iwona K. nie wezwała pogotowia. To, że podała mu napój i usiadła przy nim, to trochę mało. Wczoraj przed sądem w Jeleniej Górze zaczął się proces Iwony K. i Mariusza V. Iwonie K. grozi 10 lat więzienia, Mariuszowi V. dożywocie. Oboje obciążają się nawzajem odpowiedzialnością za śmierć Bartka. Kurator, która nadzorowała Iwonę K. postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków oraz poświadczenia nieprawdy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości