Pani Jolanta i pan Piotr są parą od trzech lat. Na co dzień mieszkają razem i wzajemnie się wspierają. Marzą o tym, aby się pobrać. Jednak ze względu na niepełnosprawność intelektualną, decyzję na zawarcie przez nich związku małżeńskiego, w świetle polskiego prawa, musi wydać sąd.
Para od półtora roku jest poddawana badaniom psychologicznym, psychiatrycznym, a rozprawy sądowe powodują u nich ogromny stres.
- Osoby, które są chore psychicznie lub upośledzone umysłowo, przepis nie reguluje stopnia upośledzenia, musza uzyskać zgodę na zawarcie małżeństwa i ta zgoda może być wydana, jeśli ich stan zdrowia nie zagraża małżeństwu i zdrowiu przyszłego potomstwa – mówi Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która była stroną w sprawie.
Para musi dzielić się bardzo szczegółowymi informacjami na temat życia intymnego.
- Mam już dość spowiadania się obcym ludziom z prywatnych spraw – irytuje się Jolanta Siwik.
Para pracuje w stowarzyszeniu, które aktywizuje zawodowo osoby z niesprawnością.
- Nie są to pierwsze osoby, które się zakochały. Sytuacja nie różni się od sytuacji innych osób. Czasami te osoby mają tylko więcej trudności – mówi Piotr Kubarewicz ze Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Biskupcu.
Niespodziewany zwrot
Na trzeciej rozprawie dotyczącej przyszłości pary zeznawali terapeuci stowarzyszenia, z którym związani są pani Jolanta i pan Piotr. Nieoczekiwanie, pracownicy stowarzyszenia złożyli zeznania, które skomplikowały sytuację podopiecznych. Opisali intymne szczegóły życia pary w ich obecności. Na sali byli także dziennikarze.
- Pan Piotr mówił, że pani Jolanta bierze ślub z jego pieniędzmi, a nie z nim – mówiła jedna z pracownic stowarzyszenia.
Pan Piotr nie był w stanie tego słuchać i opuścił salę sądową.
Pani Jola słysząc zeznania zapowiedziała w sądzie, że kończy współpracę ze stowarzyszeniem.
- My już nie chcemy tego kontynuować, niech się zakończy na tej sprawie – mówiła para po rozprawie.
Zeznania terapeutów jedynie pogrążyły pani Jolantę i pana Piotra. Podczas rozprawy nie padła żadna pozytywna informacja na temat ich życia.
- Nie chcemy już walczyć o ślub – mówi pani Jolanta.
Dlaczego rozprawa, na której padło dużo intymnych szczegółów, nie została utajniona?
- Wyłączenie rozprawy z jawności następuje na wniosek stron. Taki wniosek nie został złożony – mówi Paweł Pióro z Sądu Rejonowego w Biskupcu.
- Próbowaliśmy udzielić im naszym zdaniem dobrego i skutecznego wsparcia psychologicznego przed rozprawą, tylko oni sami odrzucili naszą pomoc psychologiczną – mówi Jarosław Misiak ze Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Biskupcu.
- Kibicujemy tej parze, żeby byli szczęśliwi. Naszą misją nie jest to, czy ktoś zawrze związek czy nie. Będziemy im kibicować w zawarciu związku małżeńskiego, ale też jeśli będą chcieli się rozstać – mówi Kubarewicz.
Para ma już alternatywny plan.
- Pójdziemy do notariusza, sporządzimy taką notatkę jakbyśmy byli małżeństwem. Zapiszemy formalnie, że to co jest moje, jest Piotra, a to co jest Piotra, jest moje. Kupimy obrączki, poświęcimy, założymy. Przy rodzinie przyrzekniemy miłość i tak będziemy żyć. Głową muru nie rozbijemy – mówi pani Jolanta.
Ostatecznie sąd nie wyraził parze zgody na ślub.