Mariusz Walter nie żyje. „Dziękuję za ciężką pracę i za sukcesy”

TVN UWAGA! 5367860
TVN UWAGA! 352910
Był jedną z najważniejszych postaci polskich mediów. I współzałożycielem TVN. Mariusz Walter zmarł we wtorek w wieku 85 lat. Pięć lat temu reporter Uwagi! przeprowadził jeden z ostatnich wywiadów z byłym prezesem TVN.

"Dobry wieczór Państwu. Nazywam się Mariusz Walter. Nasza stacja ruszyła. To jest właściwie Państwa stacja, nie nasza stacja" - to słowa, jakie były prezes TVN wygłosił na antenie TVN na początku powstania stacji.

„Atmosfera wyprzedzała czas”

- Otwierałem ten dzień, stojąc tyłem do kamery - mówił z uśmiechem Mariusz Walter. I dodał: - Nie było między nami jeszcze tej zawodowej komunikacji, część ludzi była w popłochu, zrywały się połączenia, atmosfera była troszkę wyprzedzająca czas.

- Pierwszy kamień milowy to była znajomość i przyjaźń trzech muszkieterów – Janka Wejcherta, Bruna Valsangiacomo i mnie. Potrafiliśmy podzielić się robotą zgodnie z naszymi umiejętnościami - podkreślił.

Do uruchomienia ogólnopolskiej stacji potrzebna była siedziba z prawdziwego zdarzenia.

- Kupiliśmy stary, zapuszczony hotel robotniczy położony przy ul. Augustówki. Z tego trzeba było zrobić nowoczesną telewizję, dwa studia i tym podobne – opowiadał Mariusz Walter. – Ci ludzie mieli wiarę w to, że dopracujemy się, bo ciężko razem pracowaliśmy i doczekamy się wyników. Jak patrzę z perspektywy lat na tę ich cierpliwość i wiarę w sukces, to chapeau bas. W wielu wypadkach ci ludzie mogli zwątpić i odejść, a mało było takich sytuacji, raczej była wiara, że któregoś dnia ta telewizja będzie profesjonalna, znakomicie wyposażona i sięgająca w czas teraźniejszy - wspominał.

Rodzina

- Otrzymałem olbrzymią pomoc od rodziny. Osobą, dzięki której jestem kim jestem i która w każdym dobrym i złym momencie mi towarzyszy, i to trwa ponad 50 lat, jest Bożena – opowiadał Mariusz Walter.

W rozmowie z Uwagą! współzałożyciel TVN opowiedział też o początkach swojego związku.

- Byłem studentem bez grosza i bez urody, i wdzięku. W niedzielę mamie mówiłem, że idę do kościoła, a w gruncie rzeczy szedłem na rynek, bo wiedziałem, że tam się około 11-12 pojawi ze swoim fatygantem. Bez wątpienia była zniewalająca - wspominał.

W rozmowie z dziennikarzem Uwagi! Mariusz Walter mówił też, że czuje szacunek do ludzi, którzy tworzą stację.

- I gdzieś taką radość: udało się – powiedział. I dodał: - Jest jedyna okazja do pożegnania się z nimi, do podziękowania za ciężką pracę i za sukcesy, które odniosła stacja, odnieśli oni i odniosłem ja. Serdecznie bym ich objął. Pokłonię się im – skwitował.

podziel się:

Pozostałe wiadomości