Miłość i pozytywna energia
Joanna i jej mąż Douglas, od początku wojny zaangażowali się w działania pomocowe dla Ukrainy. Douglas jako pierwszy przyleciał do Polski. Współorganizował i finansował zakup samochodów opancerzonych, dzięki którym możliwa była ewakuacja dzieci z najbardziej zagrożonych terenów Ukrainy.
- Mnie i mojego męża bardzo bolało to, że nie jesteśmy bliżej. On pojechał pierwszy i pomagał zbierać pieniądze, by kupić karetki, opancerzone wozy i kamizelki kuloodporne. Organizowali transporty, by jak najszybciej wywieźć dzieci z ukraińskich domów dziecka - opowiada modelka.
Joanna Krupa i jej siostra Marta na co dzień mieszkają w Los Angeles. Po przylocie do Polski postanowiły wesprzeć uchodźców w Przemyślu. Siostry w pierwszej kolejności odwiedziły przedszkole.
- Te dzieci wyszły z tragicznej sytuacji. To duża trauma. Chcieliśmy dać im misie, żeby choć na chwilę się uśmiechnęły i miały poczucie, że ludzie chcą być dla nich, chcą ich przytulić, dać im miłość i pozytywną energię – opowiada Joanna Krupa. I dodaje: - Wiem, że to mały gest, ale sama mam córeczkę i wiem, jak ona kocha takie małe prezenty. O to chodziło, żeby choć na ten moment zapomnieli, co się dzieje i miały uśmiech na twarzy.
200 uczniów z Ukrainy
W ostatnich sześciu tygodniach przez Przemyśl przeszło około 800 tys. osób. Wśród nich dzieci i młodzież. Około 200 uczniów kontynuuje naukę w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu, jest to szkoła, w której lekcje odbywają się po ukraińsku.
- Oni chcą żyć i funkcjonować normalnie. Tak jak prezent cieszył ich kiedyś, ucieszył także i teraz. Spotkanie z Joanną, wspólne zdjęcie to namiastka normalności w tej zwariowanej sytuacji – przekonuje Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla.
- Powtarzam to od dawna, że każda osoba publiczna ma zadanie, misję. Powinni używać swoich możliwości do czynienia dobra. Fani słuchają, chcą pomagać i się angażować. Ludzie ufają nam, że wspieramy sprawdzone, pewne inicjatywy – mówi Joanna Krupa.
Modelka od lat działała także w sprawie obrony praw zwierząt. Promuje adopcje bezdomnych czworonogów, zachęca do tego by nie nosić futer, promuje wegetarianizm. W tarcie pobytu w Przemyślu na liście odwiedzanych miejsc nie mogło zabraknąć więc schroniska dla bezdomnych zwierząt.
- Od dzieciństwa pracowałam, jako wolontariuszka w schroniskach, wiele nas różni, ale to z Joanną mamy wspólne. Mama od małego uczyła nas, żeby kochać zwierzęta i traktować je z szacunkiem – mówi Marta Andretti, siostra Joanny.
Do schroniska w Orzechowcach pod Przemyślem dotarło 50 potrzebujących zwierzaków. Joanna i Marta przywiozły dla nich karmę.
- Bez pomocy tych ludzi na miejscu, pracowników, wolontariuszy dzieci i zwierzęta nie poradziłyby sobie. To są prawdziwi bohaterowie. Mój przyjazd do Polski to nic – podkreśla Joanna Krupa.
Ostatnim miejscem, jakie odwiedziły siostry była lecznica dla zwierząt "ADA". To tu cały czas trafiają ranne i chore zwierzęta z Ukrainy.
- Pierwszy tydzień wojny był najcięższy. Przychodził pierwszy transport, cały zespół w środku nocy był w stanie gotowości, potem chcieliśmy iść spać, ale dostawaliśmy telefon, że jedzie kolejny transport, więc w pierwszym tygodniu to była ciągła praca, w trybie „emergency” po 20 godzin dziennie – opowiada Jakub Kotowicz z lecznicy dla zwierząt „ADA”.
Wizyta w Przemyślu trwała dwa dni. Joanna wróciła już do domu, do córki. W maju ponownie przeleci od Polski, bo ruszają castingi do nowej edycji Top Model.
- Jestem bardzo dumna z Polski. Cały świat na nas patrzy. Mam nadzieję, że ludzie przekonają się, że warto pomagać, myśleć nie tylko o sobie. Można pomagać na dużą skalę, tylko trzeba odnaleźć to w sercu – kończy Joanna Krupa.