Łukasz Witkowicz od stycznia ubiegłego roku leczy się z powodu złośliwego nowotworu kości. Przeszedł chemioterapię, był operowany. W październiku zakończył terapię. Lekarze uznali, że przebiegła pomyślnie. Musiał oczywiście nadal chodzić na wizyty do lekarza. Podczas powrotu z jednej z nich, Łukasza i jego ojca zaatakowało czterech, najprawdopodobniej pijanych mężczyzn. Napastnicy bez powodu bili bezbronnego chłopca deską po głowie. Nieprzytomny Łukasz w stanie krytycznym trafił do szpitala, natychmiastowa trepanacja czaszki uratowała mu życie. Przez tydzień był w śpiączce, lekarze obawiali się, czy w ogóle przeżyje. - Niestety, ma trwałe uszkodzenia w centralnym układzie nerwowym, potwierdzone badaniem tomografem komputerowym – mówi dr Bernadetta Tułaza, ordynator Oddziału Intensywnej Terapii w Szpitalu Powiatowym w Lubinie. – Ma niedowład prawostronny, nie porusza się samodzielnie. Wymaga długiego leczenia rehabilitacyjnego. Kilka dni po brutalnym napadzie na Łukasza, policja zatrzymała czterech młodych mężczyzn, podejrzanych o pobicie. Prokuratura zarzuciła im usiłowanie zabójstwa. Całej czwórce grozi dożywocie. Głównym oskarżonym jest 24-letni Tomasz A. – ochroniarz dyskoteki. To on miał bić Łukasza deską po głowie. Jego narzeczona i ojczym próbują go bronić. Przyznają, że owszem pobił on kogoś tej właśnie nocy, ale nie był to Łukasz, ani jego ojciec. - Złapali pierwszego lepszego, kozła ofiarnego – mówi ojczym Tomasza A. – Policja wymusiła zeznania. On pobił, ale nie Łukasza, tylko młodego, wysokiego blondyna. Narzeczona dodaje, że Tomasz A. to rodzinny, szanowany przez innych człowiek, honorowy dawca krwi. Policja jednak wyklucza pomyłkę. Tomasz A. i trójka pozostałych podejrzanych są w areszcie. Tymczasem Łukasz wraca do zdrowia. Kiedy leżał jeszcze w szpitalu, po emisji reportażu do naszej redakcji nadeszło kilkaset listów z deklaracjami pomocy choremu chłopcu. Ponad tysiąc osób wpisało się na stronie internetowej UWAGI! - Oglądałem reportaż o Łukaszu, widziałem wzruszenie jego ojca i coś we mnie pękło, wzruszyłem się – mówi Sebastian Rygorowicz, student medycyny, który także napisał na naszej stronie list do Łukasza. – Z Łukaszem łączy mnie to, że też choruję, tyle że na serce, i też kiedyś zostałem pobity, za nic. Łukasz jest już w domu. By mógł wrócić do normalnego życia, kosztowna rehabilitacja musi rozpocząć się jak najszybciej. Każdy dzień zwłoki pogłębia uszkodzenie mózgu. Z pomocą rodzinie Łukasza przyszła fundacja telewizji TVN, która wesprze finansowo jego terpię. Już w czwartek Łukasz z ojcem wyjeżdża do specjalistycznej kliniki rehabilitacyjnej. Razem z Państwem trzymamy kciuki, aby jak najszybciej wrócił do zdrowia i by spełniło się jego największe marzenie - nauka w szkole muzycznej. Zobacz także:Skatowali bez powodu ---strona---