Reporter ”Uwagi!” na teren lotniska wszedł w piątek po południu. Był ubrany po cywilnemu. Bramy strzegło trzech uzbrojonych żołnierzy - żaden nie zareagował, gdy reporter podszedł do obiektu, który jak twierdzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jest pilnie strzeżone. Reporter ”Uwagi!” przechodząc przez biuro przepustek wykorzystał kartę byłego pracownika lotniska, która siedem lat temu powinna zostać unieważniona! Przez nikogo nie zaczepiany wszedł na teren lotniska. - Teraz jest tu jeszcze łatwiej wejść niż kiedyś, bo nawet nikogo nie sprawdzają - mówi były pracownik lotniska od którego zdobyliśmy kartę wstępu. Na miejscu dziennikarza mógł być terrorysta, który bez przeszkód wniósłby np. ładunek wybuchowy. Z wojskowej części lotniska - na którą wszedł nasz reporter - korzystają najważniejsze osoby w państwie. Wykazaliśmy, że nikt ich nie chroni. Ochrona lotniska była totalnie zaskoczona, że reporterowi udało się wejść na chroniony teren bez najmniejszych problemów i że nikt go nie zauważył, ani nie zatrzymał. - Jak panowie tu weszli? - pytał szef ochrony lotniska - Główną bramą? To niemożliwe! W razie realnego zagrożenia - np. wybuchu cystern z paliwem, konsekwencje prawdopodobnie ponieśliby także ludzie znajdujący się na położonej obok, cywilnej części Okęcia.