Frodo atakuje inne psy, ale jego właściciel i tak nie zamierza wyprowadzać go na smyczy

TVN UWAGA! 5228534
TVN UWAGA! 340397
Frodo – pies w typie rasy amstaff, jest postrachem łódzkiego Śródmieścia. Mimo że zwierzę atakuje inne psy, a na jego opiekuna nakładane są kary, właściciel nie zamierza wyprowadzać go na smyczy ani zakładać kagańca. Przekonuje, że robi to dla dobra zwierząt.

Pięcioletni pies w typie rasy amstaff o imieniu Frodo od kilku lat budzi obawy części mieszkańców Łodzi. Właściciel amstaffa wyprowadza pupila bez smyczy i kagańca, mimo że wielokrotnie atakował inne zwierzęta.

- Pies jest bardzo przyjazny. Kocha wszystkich. Uważam, że jeżeli faktycznie stwarzałby zagrożenie, to można zastosować smycz, kaganiec, albo klatkę metalową. Jeżeli tak nie jest, to się z tym nie zgadzam – stwierdza opiekun Frodo.

„To nie jego wina”

- Mój pies nazywa się Żarek, ma dwa lata. W listopadzie zeszłego roku amstaff nagle wystartował i złapał Żarka za szyję, wbił się. Niezbędna była wizyta u weterynarza – szycie i antybiotyk – opowiada Jakub Skonieczko.

- Mój Alfi ma 10 lat. Jest bardzo zestresowany. Jak rano chcę go wyprowadzić na pasaż i widzi psa tego pana, to nie idzie, boi się psa i tego pana. Dwa razy był pogryziony – mówi Elżbieta Buczkowska.

- Pogryzienie to mocno brzmi. Jeżeli psy się wąchają i jeden coś zrobi i do czegoś dojdzie, do jakiegoś spięcia, to nie znaczy, że jest to jego wina – przekonuje opiekun Frodo.

Reporterka pokazała mężczyźnie nagranie, na którym widać, jak jego pies rzucił się na 11-letniego czworonoga.

- Tutaj biję się w pierś, delikatnie mówiąc, miałem wtedy dyskomfort przez trzy dni, bo to był naprawdę starszy i schorowany pies i tego zachowania w ogóle nie potrafiłem wytłumaczyć – mówi opiekun Frodo. I dodaje: - Pojechałem do tresera psów, bardzo renomowanego. Zapytałem go, co mam zrobić i powiedział: „Musi pan zrobić tak, żeby ten pies nie podchodził do innych psów”. I od tej pory to zrobiłem. I w tej chwili ten pies nie podejdzie do innego, nie muszę mu wydawać żadnych komend.

Terroryzuje okolicę?

Frodo nie jest psem rasowym, ale jest w typie rasy American Staffordshire Terier. Chociaż zwierzęta tej rasy nie są na liście psów agresywnych, mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo ze względu na to, że Frodo pogryzł ich czworonogi.

- Chcielibyśmy, żeby ktoś pomógł nam uporać się z agresywnym amstaffem, który terroryzuje okolicę – mówi Agnieszka Lesiak.

- To nie jest jakiś mały pikuś, który może poszczekać, ale nikomu nie zrobi krzywdy. To jest agresywny pies, który może pozbawić dorosłego człowieka życia – zaznacza Grzegorz Popławski.

- Na odcinek ul. Piotrkowskiej i ul. Kościuszki, który wspólnie zamieszkujemy, mam kupiony gaz. Mnóstwo ludzi się go boi – opowiadają, że mają grafik wyjść z domu tego pana, że wychodzą wtedy, kiedy słyszą, że zamykają się u niego drzwi – chodzi o sąsiadów z jego bloku – dodaje Lesiak.

Mężczyzna puszcza psa bez smyczy m.in. ul. Piotrkowską.

- Gdybym miał wątpliwości, to na pewno by tak nie chodził. On jest psem naprawdę zrównoważonym, przepisy ruchu drogowego ma w przysłowiowym małym palcu, do innego psa nie podejdzie. Dlaczego ma chodzić na smyczy i w kagańcu? Ja się z tym nie zgadzam – stwierdza opiekun Frodo.

Mandaty i wyroki

Straż miejska i policja wielokrotnie karała właściciela amstaffa mandatami i kierowała sprawy do sądu. W ciągu ostatnich trzech lat zapadło 8 wyroków skazujących opiekuna amstaffa za wyprowadzanie psa bez smyczy, czego skutkiem było aż 7 pogryzień innych zwierząt. Właścicielowi psa dotychczas wymierzano kary grzywny. Dopiero ostatni wyrok z kwietnia tego roku, który nie jest jeszcze prawomocny, to kara aresztu.

- Mężczyznę skazano na karę 20 dni aresztu. Było to możliwe, ponieważ sąd zastosował konstrukcję tak zwanej recydywy wielokrotnej – mówi Iwona Konopka, sędzia i rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi.

- Pogryzł pieska mojej córki, pan nie zdążył go wyciągnąć. Wyrwał mu kawał ciała, nagrała to kamera i pan przegrał sprawę w sądzie. Wtedy rak skoczył psu i szybko się zawinął. A pan w sądzie przegrał tylko 250 zł i nic więcej – mówi Piotr Szeremetyński.

„Nieodpowiedzialny właściciel”

Behawiorystka, która jako biegła sądowa bada zachowanie zwierząt, również sama opiekuje się nierasowym amstaffem. W jej ocenie zachowanie opiekuna Frodo jest niewłaściwe.

- To jest nieodpowiedzialny właściciel, dlatego, że sam wpycha psa w takie sytuacje, nie ma kontroli nad psem, oprócz tego naraża inne zwierzęta i mogą być zagrożeni także ludzie, bo pies w takiej sytuacji podczas ataku może przekierować agresję na człowieka czy dziecko. To są takie psy, że jeżeli są w amoku walki, to nie czują bólu – podkreśla Monika Kansy–Dziurdzia.

- Moja filozofia nie ma znaczenia, znaczenie przewodnie ma dobro zwierząt, bo gdyby on chciał chodzić na smyczy i w kagańcu i by mnie o to poprosił, to chodziłby tak do końca życia – stwierdza opiekun Frodo.

Mieszkańcy apelują do mężczyzny, by jednak zakładał smycz zwierzęciu.

- Nie żądamy od niego rzeczy ekstremalnych, proste zasady, do których wszyscy inni właściciele psów są zobligowani. Ten pan tego nie robi, ma to po prostu w nosie. Posługuje się wyrażeniem, że używa obroży elektronicznej, co jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną – mówi Grzegorz Popławski.

- Obroża elektroniczna, to jest obroża, która wyzwala impulsy elektryczne za pomocą pilota. I najczęściej pies, który źle robi, dostaje impuls prądem w szyję. Działa to tak samo jak kolczatka czy dławik - mówi Monika Kansy–Dziurdzia. I dodaje: - To były metody stosowane bardzo dawno temu u zwierząt. Psy uczyły się przez ból i narastała ich frustracja i często to powodowało m.in. agresję.

Jak stosowanie takiej obroży tłumaczy opiekun Frodo?

- Gdybym psa traktował prądem, to wie pani, jaka byłaby reakcja? Nie muszę mówić.

Czy mężczyzna zdaje sobie sprawę, że to niehumanitarne metody?

- Wiem, ale ja tego nie stosuję. Wystarcza mi wibracja i dźwięk.

- To jest aż pies i tylko pies. Trzeba na niego brać poprawkę. Na sto razy, ten sto pierwszy nie usłyszy, albo nie posłucha i stanie się tragedia – podkreśla Kansy–Dziurdzia.

Czy mężczyzna jest gotowy w imię wolności psa pójść do więzienia?

- Tak. Może jakiś urzędnik, który ma psa, pomyśli, że wtedy [mojemu – red.] psu się będzie działa krzywda. Najłatwiej przykleić takiemu psu łatkę, że jest agresywnym psem, zjada wszystkie inne psy, a najchętniej jeszcze właściciela zje. W ten sposób walczę ze stereotypami, bo innej możliwości nie widzę.

- Zbyt wielu osób cierpi. Ten pan się nie uczy na błędach, bądź nie ma takiego uczucia, że krzywdzi. Jemu to nie przeszkadza. Uważam, że nie jest to osoba, która powinna mieć psa, który tak naprawdę jest bronią, który może skrzywdzić – kwituje pani Anna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości