Lipa na polskich uczelniach

Egzaminy za łapówki, zatrudnianie członków rodzin na etatach uczelni oraz wykorzystywanie stanowisk do załatwiania prywatnych interesów to praktyki stosowane na Politechnice Radomskiej.

– Jeżeli ktoś miał większe problemy, to mógł włożyć 100 złotych w indeks, wręczyć panu doktorowi i po kłopocie – mówi jedna ze studentek Politechniki Radomskiej. Podczas jednej sesji egzaminacyjnej wykładowca mógł nielegalnie zarobić nawet kilka tysięcy złotych. Studenci opowiadają, że jeden z pracowników uczelni już na początku roku przedstawił listę potrzebnych mu rzeczy. Nagrodą dla wykładowcy za ”miękkie” pióro mogła być na przykład… wycieczka zagraniczna. Dzięki zeznaniom studentów policji udało się aresztować pierwszych podejrzanych o branie łapówek. Profesora matematyki zatrzymano podczas egzaminu. Kilka tygodni później policja aresztowała także asystentkę profesora – panią doktor matematyki. Studenci twierdzą, że na innych wydziałach również miały miejsce przypadki brania łapówek w zamian za zaliczenia. Wątpliwości etyczne budzi również praktyka zatrudniania na Politechnice Radomskiej całych rodzin. Problem ten dotyczy m.in. rektora, prorektora ds. studenckich, dziekana wydziału nauczycielskiego, kierownika katedry wychowania fizycznego. – Tu nie można się doszukiwać ani układów, ani kombinacji. Te kwestie są zgodne z obowiązującym prawem – odpowiada na zarzut nepotyzmu Wincenty Lotko, rektor Politechniki Radomskiej. Zastrzeżenia natury moralnej budzi też z pewnością interes, jaki robi dziekan wydziału transportu. Jest on współwłaścicielem prywatnej przychodni, którą wybrano do obsługi medycznej uczelni. Innym grzechem politechniki jest, wbrew obowiązującym przepisom, zatrudnianie wykładowcy, który pełni tę samą funkcję na innej uczelni. Niepochlebną ocenę takim uczelniom wystawia wykładowca z New Jersey Medical School dr med. Marek Wroński, badający od wielu lat problemy plagiatów oraz nierzetelności naukowej we współczesnej nauce polskiej. – W Polsce zanikły dobre obyczaje. Do nauki weszli krętacze. Sami kształcą i produkują swoich następców. Każdy wie, że to jest lipa. Jest masę uczelni, które są młynami dyplomowymi, gdzie tylko wiadomo, że płacisz i dostajesz dyplom. To rak, który zaczyna trawić polską naukę – mówi Wroński.

podziel się:

Pozostałe wiadomości