Lewe zwolnienia lekarskie

TVN UWAGA! 3749937
TVN UWAGA! 154828
Ile trzeba zapłacić za fałszywe zwolnienie lekarskie? Lekarka ze Śląska za cenę od 70 do 150 zł wypisuje masowo L4 na rzekome choroby. Nasi dziennikarze postanowili zostać jej pacjentami…

Do naszej redakcji przyszedł anonimowy mail, z którego wynikało, że lekarka wypisuje hurtowo od ręki zwolnienia lekarskie. Postanowiliśmy sprawdzić czy to możliwe?

Pojechaliśmy pod adres, gdzie pani doktor przyjmuje. Przed domem stało 15 samochodów, czekał tłum ludzi. Stojący w kolejce ludzie nie byli chorzy. Bez skrępowania mówili po co przyjeżdżają do lekarki. Do lekarki wysłaliśmy na początku redakcyjną koleżankę. Dziennikarka podała się za pracownika agencji reklamowej. Zwolnienie otrzymała na nadciśnienie, na które nie choruje. Nie miała założonej kartoteki i bez badania lekarka wypisała jej L4.

Sprawdziliśmy: kim jest Magdalena M.? Od 24 lat jest lekarzem, specjalistą chorób wewnętrznych, podobnie jak jej mąż. Nie pracuje w żadnej publicznej przychodni, prowadzi tylko prywatną praktykę lekarską w domu w Preczowie, w woj. śląskim. Pod tym adresem od 2006 roku zarejestrowany jest gabinet medycyny estetycznej. Nie mogliśmy uwierzyć, że dziennikarce, która pierwszy raz była w gabinecie, lekarka od ręki wystawiła zwolnienie. Wysyłamy więc kolejną osobę. Sytuacja się powtarza.

Doktor Magdalena M. przyjmuje w poniedziałki, środy i piątki – od godziny 17 do ostatniej osoby. Tydzień później ponownie do niej jedziemy. W kolejce znów czekają ludzie. Samochody mają rejestracje z różnych miast z całego województwa śląskiego.

Według cennika pani doktor tygodniowe L4 kosztuje 70 zł, dwutygodniowe 150 zł. Czyli za dzień zwolnienia lekarka bierze 10 zł. Wysłaliśmy kilku naszych dziennikarzy - żaden nie został zbadany.

Szósty dziennikarz jako ostatni z redakcji poszedł na wizytę do pani doktor. Podczas tej właśnie wizyty postanowiliśmy wejść z kamerą i oficjalnie porozmawiać z lekarką o jej nieuczciwych praktykach. Na widok ekipy telewizyjnej wszyscy czekający w kolejce zaczęli w popłochu uciekać. Niektóre samochody odjeżdżały nawet bez włączonych świateł.

Mimo naszej interwencji, lekarka wróciła do gabinetu. Nie zorientowała się, że nasz dziennikarz to podstawiony pacjent. Tak jak w przypadku wszystkich naszych dziennikarzy nie zbadała go i wypisała L4.

Pokazaliśmy nagrania z ukrytych kamer Prezesowi Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Mamy tu do czynienia z wyjątkowo perfidnym fałszowaniem dokumentacji medycznej, wręcz z produkowaniem choroby. Handel zwolnieniem nie może mieć miejsca. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej ma materiał przygotowany przez dziennikarzy, w związku z tym powinien przesłuchać tę panią, taki jest tryb postępowania, i złożyć wniosek do okręgowego sądu lekarskiego. Jest mi niezmiernie przykro, że akurat ja musiałam to obejrzeć. Powinienem przeprosić i powiedzieć, że takie osoby powinny być natychmiast wyeliminowane z naszego grona lekarskiego – mówi dr n.med. Maciej Hamankiewicz, Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma system rejestrujący liczbę zwolnień wystawianych przez każdego lekarza. Urzędnicy bez trudu są w stanie wychwycić i skontrolować medyka, który wystawia dużo takich zaświadczeń. Mimo to doktor Magdalena M. działała całkowicie bezkarnie, a nadzór nad wypisywanymi przez nią zwolnieniami okazał się fikcją.

- Pani doktor była kontrolowana kilka razy. Weryfikacja zwolnień lekarskich, kontrola pani doktor czy pana doktora odbywa się najczęściej na podstawie analizy dokumentacji medycznej, zasadności, przejrzystości zaleceń, wskazań, wpisywania numerów statystycznych i rozpoznań. Ta weryfikacja dokumentacji medycznej była pomyślna. My musimy działać w ramach obowiązującego nas prawa. My nie możemy wyciągać wniosków na podstawie ilości wypisywanych wniosków. Postępowaliśmy zgodnie z wytycznymi i procedurami – wyjaśnia lekarz Krzysztof Szczerba, zastępca Głównego Lekarza Orzecznika ZUS w Sosnowcu.

Prokuratura, której pokazaliśmy nagrania, potwierdziła, że Magdalena M. najprawdopodobniej dopuściła się przestępstwa fałszowania dokumentów. Zakład Ubezpieczeń Społecznych rozpoczął weryfikację zwolnień lekarskich, które wystawiała. Jednak do czasu zakończenia śledztwa w prokuraturze ZUS nie cofnie jej prawa do wypisywania zwolnień. Lekarka wciąż przyjmuje pacjentów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości