Grzegorz Leks, zawód wyuczony - mechanik samochodowy, obecnie bezrobotny. Od 22 lat w trudnych, często beznadziejnych sytuacjach pomaga dzieciom. W tym czasie skojarzył i pomógł przeprowadzić kilkaset adopcji. Reprezentuje interesy dzieci przed sądem, załatwia najróżniejsze sprawy w Terenowym Komitecie Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. - Gdy widzę możliwość pomocy dzieciom, nie mogę przejść obojętnie – mówi Grzegorz Leks. – To budzi we mnie chęć do pracy. Nie mam z tego pieniędzy. Mam radość, że pomagam i to przesłania mi moje potrzeby. W Sosnowcu wiedzą, że na pomoc pana Grzegorza można liczyć o każdej porze. Nie zamknie biura w Komitecie dopóki nie wysłucha ostatniej osoby, która czeka w kolejce. Do domu wraca często późnym wieczorem. W sądzie podejmuje się każdej sprawy dotyczącej osieroconych dzieci. - Nie mogę sobie wyobrazić pracy, gdy sprawy dotyczą dzieci, bez pana Grzegorza – mówi Aneta Haczyk z Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Sosnowcu. – Gdy jest sytuacja, że nikt nie chce reprezentować dziecka, on zawsze powie – dobrze, pani sędzio, postaram się, zrobię, co w mojej mocy. Przez lata Grzegorz Leks nie dorobił się nawet samochodu. Ani żona, ani córka nie mają o to do niego pretensji. Wspierają go. - Nie wstydzę się tego, że pomagam tacie finansowo – mówi Karolina Leks, córka. – Jestem to dłużna rodzicom. Ojciec robi to, co kocha i robi to dobrze. W końcu ktoś się na tym pozna. Na razie niestety wygląda na to, że ta chwila się raczej oddala. Sosnowiecki Komitet Ochrony Praw Dziecka jest na skraju bankructwa. Zmieniły się przepisy i samorządy nie muszą już finansować takich jak Komitet stowarzyszeń. Większość osób odeszła, nie chciały pracować za darmo. Pozostali tylko Grzegorz Leks i Ewa Nowakowska. - Nie ma pieniędzy na prąd, czynsz, telefon – mówi Ewa Nowakowska. – Nie mamy żadnych dotacji, utrzymujemy się z datków ludzi, którzy sami nie mają pieniędzy. Co będzie dalej? Czy pan Grzegorz Leks, i inni podobni mu społecznicy, nadal będą mogli pomagać innym, czy też zostaną zmuszeni do szukania sobie innej pracy? - Gdyby takich ludzi było więcej, którzy tak angażują się w swoją pracę, traktują ją z misją, to w tej dziedzinie, tak jaki i w tysiącu innych, sytuacja byłaby lepsza – mówi Monika Szymborska - Wójcik, dziennikarka, matka dziewczynki, którą pomógł jej adoptować Grzegorz Leks.Wszyscy, którzy chcą dowiedzieć się więcej o Terenowym Komitecie Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu i ewentualnie wesprzeć jego działalność znajdą niezbędne informacje na stronie internetowej http://tkopd.sosnowiec.pl/ E mail: tkopd_sosnowiec@wp.pl