Lek(s) na dziecięce niedole

TVN UWAGA! 3638712
TVN UWAGA! 135037
Od ponad 20 lat pomaga dzieciom, znalazł nowych rodziców dla setek spośród nich. Nie wziął za to złotówki. Dziś los ośrodka pomocy dzieciom, w którym pracuje jest zagrożony.

Grzegorz Leks, zawód wyuczony - mechanik samochodowy, obecnie bezrobotny. Od 22 lat w trudnych, często beznadziejnych sytuacjach pomaga dzieciom. W tym czasie skojarzył i pomógł przeprowadzić kilkaset adopcji. Reprezentuje interesy dzieci przed sądem, załatwia najróżniejsze sprawy w Terenowym Komitecie Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. - Gdy widzę możliwość pomocy dzieciom, nie mogę przejść obojętnie – mówi Grzegorz Leks. – To budzi we mnie chęć do pracy. Nie mam z tego pieniędzy. Mam radość, że pomagam i to przesłania mi moje potrzeby. W Sosnowcu wiedzą, że na pomoc pana Grzegorza można liczyć o każdej porze. Nie zamknie biura w Komitecie dopóki nie wysłucha ostatniej osoby, która czeka w kolejce. Do domu wraca często późnym wieczorem. W sądzie podejmuje się każdej sprawy dotyczącej osieroconych dzieci. - Nie mogę sobie wyobrazić pracy, gdy sprawy dotyczą dzieci, bez pana Grzegorza – mówi Aneta Haczyk z Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Sosnowcu. – Gdy jest sytuacja, że nikt nie chce reprezentować dziecka, on zawsze powie – dobrze, pani sędzio, postaram się, zrobię, co w mojej mocy. Przez lata Grzegorz Leks nie dorobił się nawet samochodu. Ani żona, ani córka nie mają o to do niego pretensji. Wspierają go. - Nie wstydzę się tego, że pomagam tacie finansowo – mówi Karolina Leks, córka. – Jestem to dłużna rodzicom. Ojciec robi to, co kocha i robi to dobrze. W końcu ktoś się na tym pozna. Na razie niestety wygląda na to, że ta chwila się raczej oddala. Sosnowiecki Komitet Ochrony Praw Dziecka jest na skraju bankructwa. Zmieniły się przepisy i samorządy nie muszą już finansować takich jak Komitet stowarzyszeń. Większość osób odeszła, nie chciały pracować za darmo. Pozostali tylko Grzegorz Leks i Ewa Nowakowska. - Nie ma pieniędzy na prąd, czynsz, telefon – mówi Ewa Nowakowska. – Nie mamy żadnych dotacji, utrzymujemy się z datków ludzi, którzy sami nie mają pieniędzy. Co będzie dalej? Czy pan Grzegorz Leks, i inni podobni mu społecznicy, nadal będą mogli pomagać innym, czy też zostaną zmuszeni do szukania sobie innej pracy? - Gdyby takich ludzi było więcej, którzy tak angażują się w swoją pracę, traktują ją z misją, to w tej dziedzinie, tak jaki i w tysiącu innych, sytuacja byłaby lepsza – mówi Monika Szymborska - Wójcik, dziennikarka, matka dziewczynki, którą pomógł jej adoptować Grzegorz Leks.Wszyscy, którzy chcą dowiedzieć się więcej o Terenowym Komitecie Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu i ewentualnie wesprzeć jego działalność znajdą niezbędne informacje na stronie internetowej http://tkopd.sosnowiec.pl/ E mail: tkopd_sosnowiec@wp.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości