Przypominamy przełomowe reportaże Uwagi! na temat sprawy Izabeli:
ŚMIERĆ 30-LATKI W SZPITALU. „LEŻĘ I CZEKAM, ALBO COŚ SIĘ ZACZNIE, ALBO UMRĘ” [CZĘŚĆ 2]
Dopiero po chwili dociera, że jej już nie ma
Blisko rok temu 30-letnia Izabela zgłosiła się do szpitala w Pszczynie, z powodu przedwczesnego odejścia wód płodowych. Prawie od początku relacjonowała lekceważące, jej zdaniem, podejście lekarzy do stanu jej zdrowia, wysyłając SMS-y do rodziny. Pisała w nich, że choć lekarze wiedzą, że jej dziecko nie przeżyje, nie decydują się na przerwanie ciąży. Już przed południem Izabela podejrzewała, że zachoruje na sepsę.
Z raportu sporządzonego na zlecenie Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że personel szpitalny powinien działać od razu. Tymczasem ignorowano rozwijający się stan zapalny, nie zlecono terminacji ciąży.
- Patrzę na ludzi, widzę kogoś podobnego do Izy i serce zaczyna mi szybciej bić. Widzę, jak ktoś jedzie białym samochodem, jaki miała i mam to samo. Dopiero po chwili dociera, że jej już nie ma – wyznaje pani Barbara, matka Izabeli.
- Na samym początku bardzo często miałem takie wspomnienia. Widziałem jakieś dziecko z mamą i myślałem: „Iza”. I do razu w płacz. Siostra mi się czasem śni. Mówi mi, żebym nie robił głupot, że dam radę – dodaje Michał, brat Izabeli.
Rok śledztwa
Właśnie zakończyło się śledztwo. Jako pierwsi do Prokuratury Okręgowej w Katowicach zostali wezwani dwaj lekarze: Krzysztof P. i Michał M., którzy zajmowali się Izabelą do wczesnych godzin popołudniowych.
- Ogłoszono Michałowi M. zarzut umyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania śmierci. Drugi z lekarzy Krzysztof P. stanął pod zarzutem bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia – mówi Ireneusz Kunert z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Jak śledczy uzasadniają taką decyzję?
- Wbrew zasadom nauki i regułom diagnostyczno-leczniczego zachowania lekarze nie dopełnili elementarnych obowiązków – tłumaczy prokurator Kunert.
Następnego dnia zarzuty usłyszał kolejny, trzeci lekarz. To zarzut narażenia na utratę zdrowia i życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci.
Winna ustawa antyaborcyjna?
Po śmierci Izabeli przez kraj przetoczyła się fala protestów, przeciwko surowemu prawu antyaborcyjnemu. Jak nieoficjalnie wiemy - właśnie zaostrzonymi przepisami tłumaczyli się w prokuraturze lekarze opiekujący się młodą kobietą.
- Jest ustawa antyaborcyjna, która weszła (…) która nie daje możliwości interwencji czy usunięcia ciąży – mówił wcześniej przez telefon szwagierce zmarłej Izabeli jeden z lekarzy.
- Mam nadzieję, że osoby, które przyczyniły się do śmierci Izy zostaną ukarane. To była niepotrzebna śmierć, Iza była młoda, pełna życia i zdrowa. Lekarze i położne zawiedli – komentuje pani Barbara.
Izabela osierociła córkę, zostawiła męża, z którym tworzyła bardzo udany związek. Jej szwagierka ma świadomość, że ta śmierć spowodowała cierpienie wielu osób.
- Jest ogromne cierpienie i ból. Oni muszą na nowo nauczyć się funkcjonować z bólem, który i tak będzie im towarzyszył do końca życia. Są takie dni jak rocznice, urodziny i te rany na nowo się otwierają. Córka wie, że mamy już nie ma – mówi szwagierka zmarłej 30-latki.
Trzem lekarzom grozi kara do pięciu lat więzienia.
- Moi klienci mogą być w pewien sposób usatysfakcjonowani, gdyż to postępowanie rozwija się w kierunki, jakiego oczekiwaliśmy. Myślę, że przed końcem roku akt oskarżenia powinien trafić do sądu. Wszystko to, co było omawiane w mediach znajdzie swój finał w sądzie – komentuje Jolanta Budzowska, pełnomocnik rodziny Izabeli.
- Życia to nie zwróci Izie, ale być może nie będą już narażać życia innych kobiet. To jeszcze nie jest wyrok, ale powinni zostać sprawiedliwie ukarani – kończy matka Izabeli.