Firma z branży spożywczej chciała otworzyć kolejny z sieci sklepów, w Brzegu (opolskie). Wynajęto lokal i wystąpiono o pozwolenie na przebudowę. Zastępca naczelnika wydziału budownictwa brzeskiego starostwa Leszek P. zaczął jednak piętrzyć trudności. W końcu pracownik firmy w gabinecie urzędnika usłyszał konkretną propozycję. - Sugerował, że źle załatwiamy sprawę – mówi pracownik firmy. – Napisał na kartce kwotę – 10 tysięcy, podniósł kartkę do góry, a potem wsadził ją do niszczarki. Prezes przedsiębiorstwa w zeszłym tygodniu skontaktował się z UWAGĄ! Zarówno on, jak i załatwiający sprawę otwarcia sklepu pracownik firmy byli zbulwersowani korupcyjną propozycją. W żadnym urzędzie nie spotkali się z takim żądaniem. Reporterzy UWAGI! zdecydowali się na dziennikarską prowokację. Uczestniczył w niej pracownik firmy oraz nasz dziennikarz. Pieniądze wyłożył prezes przedsiębiorstwa. Z ukrytymi kamerami udali się do gabinetu zastępcy naczelnika. Ten nawet w tym momencie narzekał, że załatwiający sprawę nie spieszą się z jej zakończeniem – czyli z wręczeniem łapówki. - Możemy się zamienić pracą – powiedział Leszek P. podającemu się za wiceszefa firmy dziennikarzowi. – Pan za tę pensję przyjdzie pracować za mnie, a ja pójdę na pana miejsce. Wtedy będzie miał pan inny punkt widzenia. W końcu 10 tysięcy zostało Leszkowi P. wręczone. Po chwili do jego gabinetu zapukał – już oficjalnie – reporter UWAGI! Zanim otworzył drzwi Leszek P. zdążył schować banknoty pod zewnętrznym parapetem. Nic mu to nie pomogło. Przyjechała policja i założyła kajdanki na ręce załamanego nieuczciwego urzędnika samorządowego. - To był nienaganny, bardzo dobry pracownik z wieloletnim stażem pracy – mówi Maciej Stefański, starosta brzeski. – Dla nas to, co się stało to był szok. Jeśli zarzuty się potwierdzą, to nie wyobrażam sobie, by on dalej pracował w starostwie. Leszek P. w prokuraturze przyznał się do wzięcia pieniędzy. Grozi mu do 10 lat więzienia.