"Kto stoi za Sławomirem J.?"

TVN UWAGA! 3620362
TVN UWAGA! 3620362
Dlaczego Ministerstwo Finansów nie interesuje się informacjami o możliwych nieprawidłowościach w spółce Fortuna, największej w Polsce firmie wstawiającej maszyny do gry? Czy ktoś ostrzegł spółkę o kontrolach w lokalach, do których wstawiła automaty?

Ostródzkiej spółce Fortuna UWAGA! poświęciła reportaż w kwietniu. Fortuna zajmuje się wstawianiem do lokali, takich jak bary, stacje benzynowe czy saloniki gier, maszyn do gier o niskich wygranych. Jest potentatem na tym rynku. W zeszłym roku takie miejsca przyniosły ponad 2,5 miliarda złotych dochodu. Sama Fortuna w 2007 roku z automatów miała 30 milionów czystego zysku. Informatorzy UWAGI!, osoby dobrze znające działania Fortuny, mówią, że decyduje o nich Sławomir J. Nazywają go niebezpiecznym człowiekiem, który pieniądze na rozruch interesu zdobył w niezbyt legalny sposób. Prokuratura w Białymstoku oskarżyła Sławomira J. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, korumpowanie urzędników i organizowanie nielegalnego hazardu. - To człowiek, który odniósł sukces i nie będąc ani prezesem ani oficjalnie właścicielem zarabia olbrzymie pieniądze – mówi Tadeusz, były współpracownik Sławomira J. – Ale jeśli ktoś wie, jakimi metodami do tego dochodzi, to rękami i nogami będzie się bronił przed jakimikolwiek z nim kontaktami. Sukces finansowy Fortuny był możliwy dzięki przejęciu lokalizacji dla automatów przez Sławomira J. i jego ludzi. Inny z informatorów UWAGI! odsłania kulisy tych działań w województwie warmińsko – mazurskim. - Do lokalu przyjeżdżały napakowane chłopy po metr osiemdziesiąt, metr dziewięćdziesiąt wzrostu i mówili – my tu będziemy mieli automaty – mówi informator. – Dawali umowę do podpisania i koniec, pozamiatane. Niektórzy nie chcieli od nich automatów, to przyjeżdżali do nich i rozwalali, niszczyli. Po emisji materiału o interesach Sławomira J. w podwarszawskim Serocku Fortuna zorganizowała spotkanie wszystkich swoich pracowników i współpracowników. Na zdjęciach oprócz Sławomira J., który wszystkim zarządzał udało się rozpoznać byłego dowódcę grupy szturmowej jednostki specjalnej GROM. Byli gromowcy organizują szkolenia integracyjne dla firm. - To była manifestacja siły spółki – mówi Jacek, były współpracownik Sławomira J. – Jazdy czołgiem, strzelanie – żeby operatorzy wiedzieli, jaka spółka jest potężna. Chodziło o to, żeby pokazać im, że ze spółką wszystko jest w porządku. Czy tak jest w rzeczywistości? Ministerstwo Finansów kontrolujące rynek hazardowy z różnych źródeł otrzymywało informacje o podejrzanej działalności Sławomira J. Już cztery lata temu urzędnicy wiedzieli, że Fortuna zataiła informacje o osobach kontrolujących spółkę. - Informowaliśmy Ministerstwo Finansów o nieprawidłowościach w spółce – mówi informator UWAGI! – O nieprawidłowościach w przepływie kapitału, o zarzutach o pranie pieniędzy. Wszystkie sprawy były obcinane. Zawiadomiliśmy wszystkie izby skarbowe i nic nie zrobiono. I Sławomir J. jest przekonany, że z każdej sprawy wychodzi bez szwanku. Ministerstwo Finansów zignorowało informację o nielegalnych automatach do gry wstawianych przez Fortunę w lokalach. Urzędnicy nie zarządzili też kontroli, gdy okazało się, że osoby występujące we wnioskach koncesyjnych nie mają wpływu na działalność firmy. Postępowania dotyczące nielegalnego kapitału Sławomira J. ciągnęły się latami. Dziennikarskie śledztwo UWAGI! wykazało, że Sławomir J. zatrudnił Jarosława Z., syna skorumpowanej urzędniczki Ministerstwa Finansów. Po jej aresztowaniu ministerstwo nakazało Sławomirowi J. wycofać swój kapitał z Fortuny, jednocześnie powalając, aby udziały kupili jego teściowie. Faktycznie do dzisiaj to Sławomir J. nadal kieruje działaniami hazardowej spółki. - Nie wiem, co dzieje się w Ministerstwie Finansów, ale oni konsekwentnie ignorowali wszystkie sygnały o nieprawidłowościach w Fortunie, jakie dochodziły już od 2005 r. - mówi Jacek, były współpracownik Sławomira J. – Część z tych nieprawidłowości potwierdziła białostocka prokuratura, a Ministerstwo Finansów nie reaguje. Izby skarbowe wyraźnie sygnalizowały, że skoro ministerstwo nie widzi problemu, to one też nie będą nic robić. W kwietniu tego roku na polecenie prokuratury w Białymstoku Centralne Biuro Śledcze i służba celna skontrolowały saloniki do gry w całej Polsce. Powodem było podejrzenie, że automaty wstawiane do lokali są niezgodne z obowiązującymi przepisami. Zabezpieczono 300 maszyn należących do różnych operatorów, w tym 15 automatów Fortuny. W branży hazardowej pojawiła się jednak informacja, że część operatorów tej spółki wiedziało o planowanej akcji. - Fortuna wieczorem w dniu przed akcją rozesłała informację – mam takiego smsa – że będą kontrole, żeby wyczyścić – mówi informator UWAGI! – Wiadomo, o co chodzi – o to, żeby wszystko było zgodne z przepisami. Skąd w Fortunie taka informacja, że następnego dnia wchodzą urzędnicy zabezpieczyć automaty? Sprawę przecieku informacji o policyjnej akcji bada Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku. Fortuna zapewnia, że jej maszyny są w pełni legalne. Na spotkaniu w podwarszawskim Serocku przedstawiciele Fortuny uspokajali współpracujących z nią operatorów. Natomiast reporter UWAGI! ponad dziesięć dni temu wysłał pytania dotyczące reakcji Ministerstwa Finansów na zebrane przez niego informacje. Rzecznik ministerstwa nie odpowiedział tłumacząc, że osoba uprawniona do zebrania informacji przebywała na urlopie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości