Kto stanie w obronie klientów?

TVN UWAGA! 3620407
TVN UWAGA! 138308
Dziennikarze UWAGI! pokazali wstrząsający mechanizm wykorzystywania prawa energetycznego jako instrumentu służącego do czerpania nieuczciwych zysków kosztem wielu klientów. Jak władze spółki Enea zareagowały na wykryte przez reporterów nieprawidłowości?

Michał Andrusyszyn, jeden z wielu oskarżonych przez koncern Enea o kradzież prądu, pierwszy powiadomił program UWAGA! o nadużyciach. Jako prawnik w biurze rzecznika praw konsumenta był przekonany, że padł ofiarą dużego, kryminalnego procederu. - Enea przysyłając mi fakturę i stawiając zarzuty, nie wiedziała, że jestem prawnikiem i zajmuję się ochroną konsumentów – mówi Michał Andrusyszyn, prawnik w biurze rzecznika praw konsumentów. Obowiązujący w firmie Enea korupcyjny system wysoko premiujący każdą wykrytą kradzież (ponad 1/3 grzywny trafia do kieszeni monterów) sprawił, że liczba rzekomo wykrytych kradzieży wymknęła się spod kontroli. ---ramka 15896|prawo|--- - Próbowaliśmy tym ludziom pomagać i walczyć z Eneą w ich imieniu. Sprawy związane z prawem energetycznym są zawiłe i skomplikowane – adwokaci i radcy prawni nie radzą z tym sobie – dodaje Michał Andrusyszyn. Mecenas Elżbieta Modzelewska jest jednym z niewielu prawników obeznanych w prawie energetycznym. Przyznaje, że ofiary Enei nie mają nawet gdzie szukać ratunku. - To jest dość wąska dziedzina. Są to sprawy trudne i mało efektywne ekonomicznie, dlatego konsumenci nie są w stanie znaleźć prawnika – tłumaczy Elżbieta Modzelewska-Wąchal, radca prawny. Historie wszystkich poszkodowanych z pierwszego reportażu, dziennikarze UWAGI! przedstawili rzecznikowi grupy kapitałowej Enea. - Nie zostali oszukani. Nie mam im nic do powiedzenia – stwierdził Paweł Oboda, rzecznik prasowy Enei. Bohaterowie pierwszego reportażu po długoletnich procesach zapłacili wielotysięczne grzywny za kradzież prądu. Przegrali sprawy cywilne z Eneą, choć jednocześnie prokuratura nie dopatrzyła się winy z ich strony. Klienci w potyczce z Eneą często korzystają z doświadczeń Jerzego Żyłuka. Restaurator z Lubniewic też został oskarżony o kradzież prądu. Wygrał wszystkie sądowe procesy. Co więcej udowodnił monterom Enei poważne naruszenia prawa. - To nie był łatwy proces, ale uratowały mnie kamery w restauracji. Kontrola została przeprowadzona łamiąc wszelkie przepisy. Przyjechali przy asyście policji i innych służb. Wszyscy w tym samym czasie zaczęli przeprowadzać kontrolę. Weszli na zaplecze, do skrzynki, wyłączyli światło. Miałem gości, którzy uciekli, gdy zrobiło się ciemno. Dowodem oskarżenia były podrzucone kable – mówi Jerzy Żyłuk. Ostatecznie operator Enea przeprosił Jerzego Żyłuka za nieprawidłowości w przeprowadzaniu kontroli w restauracji Leśna w Lubniewicach. Zdaniem Janusza Steinhoffa, byłego wicepremiera i ministra gospodarki, powodem patologii w Eneii jest pokazany w pierwszym reportażu zbiorowy układ pracy. Daje on kontrolerom 35 proc. zysku z kar nałożonych na klientów. - Układ zbiorowy jest korupcjogenny i motywuje do patologii. Powinien zając się tym „regulator” – uważa Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Urząd Regulacji Energetyki to instytucja, która ma śledzić wszelkie nieprawidłowości na rynku energii. Biurem, którego zadaniem jest opieka nad klientami przedsiębiorstw energetycznych, kieruje Iwona Figaszewska. Nie jest jednak zainteresowana informacjami o Enei - Nie jestem zainteresowana, bo ja z tym materiałem nie mogę nic zrobić – twierdzi Iwona Figaszewska, Urząd Regulacji Energetyki. Rzecznik odbiorców prądu ma tylko jedną radę dla potencjalnych ofiar Enei: - Jeśli wchodzi do nas kontrola, musimy asystować – dodaje. Klient nie może też szukać pomocy u najważniejszego obrońcy konsumentów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Energetyka została wyłączona spod jego nadzoru. Mimo to UOKiK wie o niepokojących zjawiskach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości