Kto powinien się nimi zaopiekować?

TVN UWAGA! 3726426
TVN UWAGA! 151531
Do redakcji UWAGI! zgłosili się dziadkowie zaniepokojeni losem swoich wnuków, którzy od czasu rozwodu rodziców pozostają pod opieką matki. Dziadkowie ze strony ojca dzieci twierdzą, że chłopcy są zaniedbani i nikt nie czuwa nad ich wychowaniem. Z kolei sądy rodzinne zajmują się sprawą opieki nad dziećmi już od kilku lat. Dlaczego tak trudno podjąć decyzję o dalszym losie dzieci?

Chojnice - zwyczajne miasto i niezwyczajna rodzina. Od czasu rozwodu dwójka dzieci mieszka razem z matką, dziadkiem i wujkiem. Sprawą opieki nad chłopcami sądy rodzinne zajmują się już od kilku lat. Zdaniem dziadków ze strony ojca, rodzice nigdy nie powinni mieć dzieci.

- Ani ona ani on nigdy się nie nadawali do tego, by mieć dzieci. Doczekali się trójki dzieci, a on nie lubi dzieci. Do dziś się nie nadaje do tego by być ojcem. A Joanna, matka dzieci jest taka jak on – opowiada Stanisław Nieżurawski, dziadek rodzeństwa.

Synowie pani Joanny dziewięcioletni Kamil i dwunastoletni Przemek wymagają szczególnej opieki. Według orzeczeń specjalistów obydwaj chłopcy mają duże zaległości w nauce i podobnie jak rodzice,są opóźnieni w rozwoju.

- Przemek biega całe wakacje po osiedlu. Nikt nie ma nad nim żadnej kontroli. Jeździ rowerem po ulicy, chodzi gdzieś na ogródki, zbiera owoce, później chodzi i je sprzedaje na rynku. Nikt go nie kontroluje – opowiada pan Stanisław.

Kamil i Przemek nie są jedynymi dziećmi pani Joanny. Jej synem jest również piętnastoletni Mateusz, który od 6 lat pozostaje pod opieką swojej ciotki.

- Chłopcy bawiąc się przebiegali przez ulicę. Mateusz zdążył, bo jest starszy. Przemka potracił samochód. Dlatego dzisiaj znajduje się w rodzinie zastępczej. Dziadek z nieżyjącą dzisiaj babcią nie wpuścili go do mieszkania. Obwiniali go za wypadek młodszego brata – mówi Wiesława Morus.

Mimo, że pani Joanna i jej dzieci dostają wsparcie ze strony asystenta rodziny, to jednak pracownicy miejskiego ośrodka pomocy społecznej twierdzą, że sytuacja w tym domu nie poprawiła się.

- W mojej ocenie ona kocha te dzieci i nie robi im specjalnie krzywdy. Ale pewna dysfunkcyjność występuje – stwierdza Joanna Błaszkowska, MOPS w Chojnicach.

Trzy lata temu sąd okręgowy orzekający przy sprawie rozwodowej, zdecydował o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej. Jednak sąd rodzinny w Chojnicach postanowił dać szansę matce i wstrzymał wykonanie tego wyroku.

- Tu jest ten element nieprzewidywalności przyszłości. Z całą pokorą mogę powiedzieć, że błąd jest wkalkulowane w tę pracę – mówi Krzysztof Biesek, wiceprezes Sądu Rejonowego w Chojnicach.

Po niepokojących sygnałach z MOPS-u sąd rodzinny w Chojnicach kolejny raz zajmuje się sprawą opieki nad synami pani Joanny. Jednak okazuje się, że z upływem czasu zmalały już szanse chłopców na rodzinę zastępczą.

- W 2014 roku sąd zwrócił się do nas po raz drugi o wskazanie rodziny zastępczej w przypadku zabrania małoletnich z dotychczasowego środowiska rodzinnego. Ale nie mamy kandydatów na rodzinę zastępczą, a poza tym ze względu na wiek dzieci powinni być oni skierowani do placówki opiekuńczej – mówi Andrzej Gąsiorowski, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Chojnicach.

Sąd rodzinny w Chojnicach, który obecnie już kolejny raz zajmuje się sprawą opieki nad Kamilem i Przemkiem, wciąż nie podjął decyzji w tej sprawie. Z kolei dziadkowie chłopców ze strony ojca mają nadzieję, że jednak znajdzie się rodzina zastępcza, która mogłaby się zaopiekować chłopcami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości