Kim jest Ryszard Bogucki?
Kiedyś jego nazwisko nie znikało z pierwszych stron gazet. Jego upadek był jednak niemal tak samo szybki, jak błyskawicznie zrobiona kariera. Kim jest człowiek, który od 24 lat siedzi w zakładzie karnym za zabójstwo domniemanego szefa gangu pruszkowskiego Pershinga? I człowiek podejrzany, choć uniewinniony, w sprawie zabójstwa generała polskiej policji Marka Papały?
Sąd Najwyższy dziś ponownie zajmuje się sprawą Ryszarda Boguckiego. Ma zdecydować czy powtórzyć proces, w którym mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia.
- Obecnie biję się o honor, o prawdę i o to, co będą myślały o mnie moje dzieci i wnuki. Ja nie walczę o wolność, ja tak zwyczajnie poszedłem z tą sprawą do Sądu Najwyższego, żądając zwyczajnie prawdy i sprawiedliwości – tłumaczy Ryszard Bogucki.
Przypomnijmy, kim jest Ryszard Bogucki. Na początku lat 90., mając zaledwie dwadzieścia kilka lat, zrobił zawrotną karierę. Jego majątek szacowany był na kilkanaście milionów złotych, co w tamtych czasach plasowało go na liście dziesięciu najbogatszych Polaków.
Bogucki zaczynał od kantoru, potem sklepu z elektroniką, by w końcu założyć pierwszy w Polsce ekskluzywny salon samochodowy, w którym sprzedawano najdroższe marki samochodów z całego świata.
W 1992 roku Bogucki był głównym sponsorem konkursu Miss Polski, na którym poznał swoją przyszłą żonę, zwyciężczynię konkursu. Lubił otaczać się ludźmi, wśród nich były osoby powszechnie uznawane za szefów rodzącej się w tamtych czasach zorganizowanej przestępczości.
- Nikodema Skotarczaka poznałem dopiero bodajże w 1997 roku, ponieważ potrzebowałem pilnie paszport, żeby pozałatwiać swoje sprawy za granicą. Wtedy rzeczywiście posłużyłem się fałszywym paszportem, który dostałem od niego – wspomina dzisiaj Bogucki.
- Ja, Niemczyka nawet lubiłem. Formalnie zostałem mu przedstawiony podczas wakacji, które spędzałem w Juracie w 1999 roku. Te wakacje spędzałem razem ze Słowikiem, Raźniakiem, Malizną. A Pershinga nie poznałem, nawet przypadkowo – zapewnia.
Osoby, o których z taką łatwością mówi Ryszard Bogucki, to ludzie z pierwszych stron gazet, uchodzący za samą wierchuszkę świata przestępczego lat 90. Niemczyk to nie kto inny jak gangster pseudonimie Rzeźnik, uznawany za płatnego zabójcę, dziś siedzi w więzieniu. Nikodem Skotarczak pseudonim Nikoś, uznawany był za szefa polskiej mafii na Pomorzu. Był bliskim znajomym Boguckiego. Został zastrzelony w 1998 roku. Sprawców nigdy nie wykryto. Słowik to jeden z bossów Pruszkowa. Ryszard Bogucki twierdzi, że łączyły go nimi tylko interesy. Pershinga twierdzi, że nie znał, choć to on został skazany za jego zabójstwo.
Oświadczenie Marka Siewerta
Nowe światło na sprawę zabójstwa gangstera z Pruszkowa rzuca oświadczenie Marka Siewerta, emerytowanego policjanta, który wiele lat przepracował w wydziale zabójstw.
Zanim Marek Siewert zdecydował się na spotkanie z nami, już dwa lata wcześniej przedłożył w jednej z kancelarii notarialnych we Wrocławiu swoje zeznania w formie aktu notarialnego. Dołączył do tego nagranie, w którym opowiada o nieprawidłowościach w śledztwie w sprawie zabójstwa generała Papały i o tym, że fabrykowano dowody przeciwko Boguckiemu, tak by uwiarygodnić, że zabił generała Papałę.
- Próbowano tego nieszczęsnego Boguckiego na siłę wmanewrować w zabójstwo Papały, ponadto według mojej oceny, na podstawie tego, co tam znalazłem, to Bogucki nawet Pershinga nie zabił. Świadkowie byli tak montowani, nakręcani świadomie, po to, żeby mówili to, co pasuje prowadzącym sprawę, a nie to, co jest rzeczywiste – zaznacza Marek Siewert.
W obydwu sprawach zarówno w sprawie morderstwa generała Papały, ale i morderstwa Pershinga występowali ci sami świadkowie, przy czym w jednej ze spraw byli wiarygodni, gdy opowiadali o śmierci Pershinga, a zupełnie już niewiarygodni, gdy opowiadali o sprawie morderstwa generała Papały.
- Do celi Boguckiego wstawiono niejakiego Grubego, nazwisko …. To miał być człowiek, który wyciągnie od niego informacje. I on przekazuje informacje, że Bogucki przez okno celi aresztu drze się i opowiada, jak dokonał zabójstwa Papały – mówi Marek Siewert.
Ryszard Bogucki przez okno celi miał wykrzykiwać, że nie tylko zabił generała Papałę, ale i Andrzeja Kolikowskiego pseudonim Pershing. To, co mówił współosadzony, potwierdzić miały słowa głównego świadka Adama Korczaka. Miał on być na polanie Szymoszkowej w Zakopanym razem z Ryszardem Boguckim i Ryszardem Niemczykiem. Miał być ich kierowcą i obserwować zabójstwo Pershinga z samochodu. W tej sprawie uzyskał nawet status świadka koronnego. Marek Siewert twierdzi, że od samego początku kłamał, bo to on sam mógł strzelać do Pershinga. Jak było naprawdę, od świadka koronnego się już nie dowiemy, ponieważ nie żyje.
- Adam Korczak, późniejszy świadek koronny w sprawie zabójstwa Pershinga, był współsprawcą. Odpowiadał zarówno rysopisom, jak i przez tatuaże, które posiadał. Tak, jak zeznawali świadkowie. Z jednych zeznań wynikało, że jeden ze sprawców zabójstwa miał widoczne tatuaże na dłoniach, Ryszard Bogucki ich nie ma – zauważa Marek Siewert.
Zanim zakończyło się śledztwo w sprawie zabójstwa generała Papały, prokuratura oskarżyła, a sąd skazał Ryszarda Boguckiego za morderstwo Andrzeja Kolikowskiego pseudonim Pershing. Gdy do sądu wpłynął akt oskarżenia w sprawie zabójstwa generała, szybko zaczęło okazywać się, że to lichy dokument. W obliczu błędów, nieścisłości i sprzecznych wersji sąd nie miał innego wyjścia, jak tylko uniewinnić Boguckiego. Na sądzie większego wrażenia nie zrobił też fakt, że Bogucki został skazany za morderstwo Pershinga. Po wyroku uniewinniającym na wolność jednak nie wyszedł, bo odsiadywał już wyrok za zabójstwo Pershinga. Przez lata nikt też nie był zainteresowany, żeby przyjrzeć się na nowo sprawie morderstwa gangstera, bo dla wielu mogłoby to być niewygodne. Zabójcy generała Papały do dziś nie znamy.
- Wydawałoby się, że sprawą zajmują się profesjonaliści, doświadczeni policjanci. Że to najważniejsza sprawa w kraju. Honor policji, nasz generał. A sprawa była prowadzona, jakby prowadzili to amatorzy – uważa Marek Siewert.
Siewert wielokrotnie zeznawał w prokuraturze w związku z nieprawidłowościami, jakie odkrył analizując od samego początku akta śledztwa dotyczące sprawy morderstwa generała Papały. Odkrył w nich ukrywanie i fałszowanie dowodów, manipulowanie śledztwem, nakłanianie do składania fałszywych zeznań. O wszystkich sprawach jednak rozmawiać z nami nie mógł, bo większość z materiałów to materiały operacyjne objęte ścisłą tajemnicą.
Wniosek o wznowienie postępowania w sprawie Ryszarda Boguckiego sąd rozpatruje już cztery lata, a Marek Siewert został przesłuchany jedynie wstępnie. Jeżeli nawet sąd zdecyduje, by wznowić postępowanie, to nie oznacza to, że Bogucki jest niewinny, a jedynie, że w sprawie jest wiele rzeczy, które należałoby raz na zawsze wyjaśnić. Czy sprawa szefa polskiej policji zostanie w końcu wyjaśniona? Im mija więcej czasu, tym coraz bardziej prawdopodobne jest, że prawdy o tym, dlaczego zginął generał Papała, nigdy nie poznamy.
- Jestem tą sprawą już zmęczony, bo bodajże w 2011 czy 2012 roku byłem przesłuchiwany przez trzy dni. Było to w prokuraturze łódzkiej. Opowiedziałem o tej sprawie bardzo dokładnie, o wszystkich nieprawidłowościach. Miałem nadzieję, że może ktoś się pochyli nad tymi zeznaniami. Później, bodajże 2020 roku, byłem ponownie przesłuchiwany, tym razem w Poznaniu, pod tym samym kątem. Te wszystkie przesłuchania, opowiadania o tej sprawie, nie dały nic – mówi Marek Siewert.
Autor: wg
Reporter: Grzegorz Głuszak