- Tam kiedyś coś może się stać, może dojść do tragedii. I wtedy każdy zada nam pytanie, a gdzie byli sąsiedzi, dlaczego nikt nie reagował – mówi Zbigniew Słowiński. - Sąd od kilku lat to wie. Wszyscy nam współczują, ale efektów nie widać – dodaje Zenon Barucha. Dramat w jednym z mieszkań trwa już od sześciu lat. Sąsiedzi, przerażeni krzykami i agresywnym zachowaniem mieszkającego tam chłopca, napisali do krakowskiego sądu dziesiątki pism. Alarmują w nich o sytuacji chorego na autyzm Piotra. Od lat znęca się nad nim jego brat bliźniak. Wojciech także jest niepełnosprawny, ale w mniejszym stopniu niż jego brat. Chłopcy mieszkają z matką i babcią. Dziś sąsiedzi boją się nie tylko o Piotra, ale też o swoje dzieci. - Jesteśmy pewni, że Wojtek znęca się nad Piotrkiem. Zza drzwi słychać stwierdzenia „zabiję cię skur…”. Agresja jest widoczna i ukierunkowana. Matka i babcia w ogóle nie reagują na to, co się z chłopakami dzieje, szczególnie po godzinie 22, kiedy jest spoczynek nocny, babcia z matką idą spać, a Wojtek wychowuje Piotrka – mówi Zbigniew Słowiński. Kłótnie i awantury w domu to codzienność. Kilka tygodni temu, podejrzewając, że Piotr jest bity przez brata, sąsiedzi siłą weszli do mieszkania. To, co zobaczyli, nagrali telefonem komórkowym. - My to dziecko nazywamy niewolnikiem XXI wieku, bo ono jest traktowane jak niewolnik. Pisałem do sądu, że dorosły czy bardziej rozumny człowiek może się poskarżyć, a to dziecko do nikogo nie pójdzie, nie poskarży się, tylko wyje. Dlatego chcemy, żeby ktoś się tym zajął. I trwa to już od kilku lat - tłumaczy Zenon Barucha. Sąd już od kilku lat sprawuje pieczę nad rodziną. Regularnie odwiedza ją kurator. W sierpniu zeszłego roku matce odebrano 12-letnią córkę Magdę - podejrzewano, że jest molestowana przez brata. W domu pozostał jednak Piotr, który według sąsiadów jest stale maltretowany przez brata. Matka i babka dzieci nie reagują na to, co dzieje się w domu. Zdaniem sąsiadów Wojciech z dnia na dzień staje się coraz bardziej agresywny. - My, jako sąsiedzi, mamy podkładki, dokumentację plus do tego kilkanaście płytek z nagraniami, które zostały skierowane do sądu - mówi Zbigniew Słowiński. - Zdjęcia są dramatyczne i drastyczne. Tylko musimy mieć świadomość, jaka to jest sytuacja – to są dwie osoby chore. To nie jest klasyczne znęcanie, kiedy mamy dwie osoby, które są w pełni świadome i zdrowe. Wiem, że sąsiedzi reagują, ale my musimy przejść całą procedurę - tłumaczy Waldemar Żurek, Sąd Okręgowy w Krakowie. -Mieliśmy tam już kilka interwencji. Są to interwencje związane ze zgłoszeniem zakłócenia ciszy czy prawa do spoczynku ludzi. To były pory nocne, ale także w dzień. Zgłaszali głównie sąsiedzi, że dzieci sąsiadów zachowują się zbyt głośno, łącznie z waleniem w ściany i kaloryfer, a także wyrzucaniem różnego rodzaju przedmiotów przez okno. Za każdym razem kierowaliśmy wnioski do sądu dla nieletnich - mówi Mariusz Ciarka, Małopolska Komenda Wojewódzka Policji. Przez okno wyrzucane już były noże i siekiery, na szczęście nikomu nic się nie stało. Rodzina w końcu założyła kraty w pokoju Piotra, choć to Wojciech jest znacznie bardziej agresywny. - Ostatnio Wojtek chciał pobić moją żonę. Rzucił się do niej z pięściami, strasznie ją zwyzywał - mówi Zenon Barucha. - W pierwszej kolejności skupmy się na dzieciach. Tam widać, dzieci opiekuję się sobą. Tam od wielu lat, rola babki, jako opiekunki, jest żadna. Ona daje przyzwolenie na pewnego rodzaju zachowania, że jeden wnuk bije drugiego, a ona nie reaguje. To jest przyzwolenie na przemoc w tej rodzinie – dodaje Zbigniew Słowiński. W październiku 2013 roku sąd zdecydował, by chorego Piotrka odebrać matce i babci i umieścić w specjalistycznym ośrodku. Matka jednak odwołała się od tej decyzji. Rozprawa apelacyjna odbędzie się 18 lutego. Wyniki sondy SMS-owej. Czy sądy rodzinne i MOPS-y wywiązują się ze swoich zadań? TAK 2% NIE 98%