Tydzień temu dostaliśmy dramatyczny telefon od matki 13-letniego ucznia jednej ze stargardzkich podstawówek. Zaalarmowała nas o pobiciu syna. Kobieta oskarża szkołę o brak opieki nad dziećmi. Poszkodowany Patryk twierdzi, że został nagle zaatakowany przez swoich czterech kolegów. W wyniku bójki, miało dojść do uszkodzenia ucha chłopca. - Na pewno to było mocne pobicie, jeśli doszło do rozerwania błony bębenkowej i takiego ubytku słuchu. W przypadku tak młodego dziecka jest to poważne, bo rzutuje na dalszy rozwój chłopca, mówi Ewa Rynio, laryngolog. Dyrektor szkoły, w której doszło do incydentu zaznaczył, że ciężko uwierzyć mu w taki bezpardonowy atak rówieśników na jednego, bezbronnego chłopca. - Przyczyna zawsze jest po dwóch stronach. Moim zdaniem Patryk nie był tylko i wyłącznie ofiarą tego zajścia, mówi Romuald Bobrowicz, dyrektor szkoły. Ponieważ Patryk często chorował, dzięki staraniom swojej mamy przez dużą część roku szkolnego uczy się według indywidualnego toku nauczania. Przychodzili do niego nauczyciele, a część lekcji odrabiała z nim mama. Ojca, który jest zawodowym kierowcą przeważnie nie ma w domu. - Patryk nie potrafi rozwiązywać konfliktów, bo są one rozwiązywane przez jego mamę. Zdarzało się, że wchodziła ona na lekcje i mówiła, że nie chce żeby jej syn siedział z tą osobą, mówi Agnieszka Kreft-Igna, wychowawczyni Patryka. Rodzice innych dzieci, które chodzą do tej stargardzkiej podstawówki nie mają żadnych zastrzeżeń do pracy pedagogów. Podkreślają bardzo dobry kontakt z nauczycielami. - Szkoła zgłasza wszelkie problemy naszych dzieci z nauką, oferują pomoc, wywiązują się w dwustu procentach ze swoich zadań, mówią naszemu reporterowi rodzice uczniów stargardzkiej podstawówki. Szkoła podstawowa, w której doszło do incydentu ma certyfikat „Bezpieczna szkoła”. Gwarantuje on profilaktykę przeciwko przemocy. Wszyscy uczniowie z klasy Patryka podpisali się pod wspólnie ustalonym regulaminem. - Sprawy znajdą swój finał w sądzie, kwituje całą sprawę Agnieszka Karbowska, matka Patryka.