Do pogotowia rodzinnego trafiają dzieci odebrane rodzicom przez sąd. Zgodnie z przepisami, mogą tam przebywać najwyżej rok, później wysyłane są do domów dziecka. Właśnie taki los czeka dwa rodzeństwa, które już prawie rok czekają na nowych rodziców w pogotowiu rodzinnym w Łęcznej. (zobacz zdjęcia) 3-letni Adaś i roczny Michał trafili do Pogotowia, bo ich upośledzona matka nie radziła sobie z wychowywaniem dzieci. - Kiedy do nas trafili, Adaś bez przerwy płakał, a Michaś bez przerwy kurczowo trzymał butelkę z piciem – opowiada Alicja Nastaj, która obecnie opiekuje się dziećmi. – Adaś nie umiał jeść, gryźć, ani posługiwać się łyżką. Jego brat, choć miał już siedem miesięcy, nie chciał się przytulać, nie mówił ”mama” ani ”tata”. Jeszcze bardziej dramatyczny był los dwóch sióstr, które zamieszkały w pogotowiu państwa Nastaj. 4-letnia Sylwia i o rok młodsza Kamila cudem uniknęły śmierci. Rodzice zamordowali ich rodzeństwo – dwoje niemowląt wyrzucili na śmietnik. One ocalały, ale miały straszne dzieciństwo. Rodzice bili je sprzączką przy pasku i przypalali papierosami. - Bały się wszystkiego, nie chciały w ogóle mówić – wspomina Alicja Nastaj. – Potrafiły się bawić tylko w bicie. Kiedy próbowaliśmy zwracać im uwagę, zamieniały się w słup soli. Dzięki opiece państwa Nastaj, oba rodzeństwa zupełnie się odmieniły. Adaś stał się roześmianym chłopcem, skorym do zabawy. Z całej czwórki właśnie on najbardziej przywiązał się do pani Alicji. Kiedyś zmęczona długim czuwaniem nad chorym chłopcem, zasnęła przy jego łóżku – kiedy się obudziła, była przykryta poduszką przez Adasia. Chłopiec będzie musiał jednak odejść z tego przejściowego domu, nie powinien się przywiązywać. Czy znajdzie razem z bratem nowy dom? Do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Łęcznej zgłosiły się dwie rodziny, zainteresowane adopcją. Ale po obejrzeniu czwórki u państwa Nastaj wycofały się. Dyrektor Centrum Joanna Dejko mówi wprost: - Ludzie chcieliby najchętniej małe, piękne, zdrowe i mądre dziewczynki, niebieskie oczy i blond włosy. Dzieci, które w jakiś sposób są obciążone, trudniej adaptują się w nowym środowisku. - Chciałabym, żeby ktoś opowiadał mi bajki, mówił ze mną paciorek – mówi mała Sylwia. – Żeby ktoś mnie usypiał, budził i żeby jeść śniadanko z kimś. Jeśli do lutego nie znajdzie się rodzina, która przyjmie oba rodzeństwa, zostaną rozdzielone i trafią do domów dziecka. Rodziny, które chciałyby stworzyć dla nich dom - prosimy o kontakt z pogotowiem rodzinnym. Telefon do państwa Alicji i Andrzeja Nastajów w Łęcznej: (081) 752 03 62. Przeczytaj także:Czyje dobro poświęcić?Nie oddam dzieci!Walka o dzieciOprawcy własnych dzieci