Książkę o seksaferze będzie się czytało z przyjemnością

TVN UWAGA! 137938
Tak mówi o niej jej autor Stanisław Łyżwiński. Reporter UWAGI! odwiedził Łyżwińskiego w celi aresztu, a z Andrzejem Lepperem spacerował po Sejmie. Wczoraj obaj dostali wyroki więzienia.

Były wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper usłyszał wyrok dwóch lat i trzech miesięcy więzienia, a Stanisław Łyżwiński pięć lat. Tak zakończyła się afera, którą rozpoczął tekst Gazety Wyborczej, opublikowany w grudniu 2006 r. Aneta Krawczyk ujawniła, że Stanisław Łyżwiński i Andrzej Lepper wykorzystują seksualnie działaczki Samoobrony oferując im w zamian pracę i posady w partii. Politycy Samoobrony zareagowali atakiem na Anetę Krawczyk i bagatelizowaniem całej sprawy. Lepper mówił o Krawczyk, że powinna zapisać się do partii zboczonych kobiet. Po kilku miesiącach śledztwa Stanisław Łyżwiński i Andrzej Lepper zostali oskarżeni o przestępstwa seksualne. Łyżwiński po wyrzuceniu z partii i odebraniu immunitetu poselskiego trafił do aresztu. Schudł tam 40 kilogramów, a problemy z kręgosłupem sprawiły, że od kilku miesięcy rzadko wstaje z łóżka i porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo to snuje plany na przyszłość. - Jeśli zdrowie pozwoli, wrócę do polityki – mówi Stanisław Łyżwiński. – Zmieniać się nie będę, bo nie mam z czego. Napisałem już trzy czwarte wspomnień, kto sięgnie po nie, przeczyta je z przyjemnością. Reporter UWAGI! spotkał się też z drugim oskarżonym. Andrzej Lepper oprowadzał go po Sejmie, w którym kiedyś brylował. Dziś, choć na korytarzach pozdrawiany przez dawnych znajomych, nie może już wejść na salę obrad. Jest przekonany, że kiedyś to się zmieni. - Samoobrona wróci, wyborcy o tym zdecydują – mówi Andrzej Lepper. – Nie jesteśmy skompromitowani, daj pan spokój! Dlatego, że jednej pani po pięciu latach coś się przypomniało? Następnego dnia sąd wydał wyrok. Stanisław Łyżwiński ze względu na stan zdrowia wyszedł po jego ogłoszeniu z aresztu. Zarówno on jak i Andrzej Lepper zapowiadają apelację od wyroku. Aneta Krawczyk wraca powoli do normalnego życia - wychowuje trzy córki, ułożyła sobie życie prywatne. - Czuję spokój i ulgę, że cały ten stres ze mnie spłynął – mówi Aneta Krawczyk. – Gdyby dało się zmierzyć cierpienie wszystkich tych kobiet, gnębionych przez tyle lat i położyć na wadze z karą – czy dałoby się to zrównoważyć? Myślę, że nie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości