Małe firmy w obliczu bankructwa. „Restauracja bez gości nie ma sensu”

TVN UWAGA! 5070860
TVN UWAGA! 320011
Wielu właścicieli firm z dnia na dzień straciło możliwość zarabiania. Zostali z rachunkami, kredytami i pracownikami. Czy w obliczu bankructwa małe przedsiębiorstwa mają szansę na przetrwanie?

Małe firmy z branży usługowej stanęły w obliczu kryzysu. Przedsiębiorcy nie zarabiają, ale muszą płacić rachunki, rosną też ich zadłużenia kredytowe.

Zakład fryzjerski

Pani Anna musiała zamknąć salon fryzjerski.

- Był moim marzeniem. Miałam wrażenie, że teraz nastąpi jego rozwój – ubolewa Anna Szczepańczyk.

Firma męża pani Anny też nie może funkcjonować. Ale życie toczy się dalej.

- Mamy czworo dzieci w wieku szkolnym – dwóch licealistów i dwójkę dzieci w szkole podstawowej. Na pewno nie będziemy mogli sobie pozwolić na wiele rzeczy, ze względu na to, że są do zapłacenia opłaty i czynsze. Nie ukrywam, że przy dorastających dzieciach na jedzenie idzie sporo środków. Teraz to, co zostało odłożone na wakacje, pójdzie w salon. Odraczanie płatności nic mi nie da, pogłębi tylko zadłużenie – uważa pani Anna.

Firma transportowa

Rodzinna firma transportowa państwa Zaranowiczów z Dęblina działała nieprzerwanie przez 30 lat. Ale z wynajmu autokarów już się nie wyżyje.

- Mam odwołane zlecenia do końca maja, jeżeli sytuacja się nie zmieni, to przestój będzie dłuższy. W kalendarzu wykreślone mam dosłownie wszystko, każdy wyjazd, każdą wycieczkę – mówi Kamil Zaranowicz.

Firma pana Kamila największe zyski miała wiosną.

- To miesiące, które dają nam zarobić na przetrwanie całego roku. Szczyt sezonu. Wtedy mieliśmy najwięcej wycieczek szkolnych i po prostu wycieczek po kraju i za granicę. W ciągu trzech, czterech miesięcy zarabiamy na znaczną część roku. Kalendarz świeci pustkami. Teraz nikt nie dzwoni, telefon jest głuchy. Ewentualnie są to telefony dotyczące rezygnacji z wyjazdu.

Firma była jedynym źródłem utrzymania rodziny.

- Mając firmę transportową trzeba mieć na uwadze koniunkturę rynku i jakieś zabezpieczenie finansowe dzieci. Jednak nie jest to zabezpieczenie pozwalające przetrwać rok na rynku bez zleceń. Myślimy o przetrwaniu najbliższych miesięcy.

Zobacz też: Utarta pracy w czasie koronawirua. „To nie musi być porażka”

Restauracja

Kryzys dopadł także branżę gastronomiczną. Nie wszystkie restauracje są w stanie generować zysk poprzez dania na wynos. Wiele z nich stanęło na granicy bankructwa.

Pani Ewa prowadzi restaurację od 14 lat.

- To sposób na życie. Restauracja to jest praca z ludźmi i dla ludzi. Pusta restauracja bez gości to jest miejsce, które kompletnie nie ma sensu. Restauracja bez zespołu, to też miejsce, które jest fikcją. Najważniejsze dla mnie jest utrzymać zespół, z którym pracuję od dobrych kilku lat. Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni pieniędzy, jednocześnie ze wszystkimi stałymi kosztami – mówi Ewa Wińska, która prowadzi Winiarnię „Nad Jeziorem”

- Kwestia plajty to nie jest pół roku, tylko kwestia miesiąca, kiedy nie zarabiając, pogrążamy się finansowo – dodaje.

Nadzieja

Czy małe firmy są w stanie przetrwać? Co może pomóc w ich dalszym funkcjonowaniu? Póki co, mogą korzystać z ulg dotyczących składek ZUS-u oraz niewielkich udogodnień podatkowych.

- Odczuwam duży stres, całe moje życie to jest fryzjerstwo. Od dziecka. Nie wyobrażam siebie w innej pracy – mówi Anna Szczepańczyk.

- Tego dziwnego czasu, który mamy, nie można zaprzepaścić. Musimy z tego jak najwięcej wyciągnąć dla siebie. Doceniać swoje rodziny, wspierać się nawzajem i pamiętać o dzieciach, dla których to też trudna i nowa sytuacja – kwituje Ewa Wińska.

podziel się:

Pozostałe wiadomości