Znak czasów
Rynek korepetycji wciąż rośnie. Przeładowany program nauczania w polskich szkołach nie sprawdził się podczas nauki zdalnej. To spowodowało, że według danych CBOS-u, już co czwarty rodzic musi posyłać swoje dzieci na zajęcia dodatkowe, płacąc za nie nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie.
- Syn ma korepetycje z języka angielskiego od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Język hiszpański zaczął w ostatnie wakacje. Jeśli chodzi o matematykę i chemię, zaczął niedawno. To dla nas duży wydatek – około 1500 złotych miesięcznie – wylicza Ilona Michalczyk.
Pandemia zmieniła nie tylko ceny korepetycji, które znacznie wzrosły, ale również ich formę. Zarówno uczniowie, jak i korepetytorzy preferują formę zdalną, czyli lekcje online. W tradycyjny sposób z korepetycji korzysta zaledwie co trzeci uczeń.
Jeden z bohaterów naszego reportażu Patryk Gaca korzysta z korepetycji, by dobrze przygotować się do egzaminu ósmoklasisty.
- Korepetycje pojawiły się u nas w drugim półroczu zdalnego nauczania. Na początku był tylko język angielski. Teraz doszła chemia i fizyka i matematyka. Czasami także język polski. Bez korepetycji musiałabym się z synem cofnąć do klasy szóstej, czyli tam, gdzie skończył naukę stacjonarną. Teraz nadganiamy stracony program – podkreśla Marzena Gaca, matka Patryka.
- W tym roku, po okresie zdalnej nauki, dostaję dużo zapytań. Widać, że problemy mają i młodsi, i starsi uczniowie. Nawet ci najlepsi, najbystrzejsi uczniowie opuścili się w nauce, bo odzwyczaili się od systematyczności i myślenia – dodaje Dagmara Bednarek, korepetytorka.
Jak pracę z panią Dagmarą ocenia Patryk?
- Bardzo lubię te korepetycje. To najlepsza nauczycielka, mogę się od niej nauczyć więcej niż w szkole – podkreśla Patryk.
Za ile?
Sabina Tokarz jest trenerem języka angielskiego z wieloletnim stażem. Kilka lat temu zrezygnowała z pracy w szkole, aby uczyć prywatnie.
- Obecnie jestem na poziomie 180 złotych za godzinę lekcyjną. To nie jest górna granica. Mój kalendarz jest przepełniony, ale jeśli ktoś będzie chciał lekcje konkretnie ze mną, w czasie moich nadgodzin ta stawka będzie o 50 proc. wyższa – mówi pani Sabina.
Ta stawka, choć wysoka, już nikogo na rynku korepetycji nie szokuje.
- Nie wszyscy muszą chodzić do dobrych korepetytorów, bo nie wszyscy mają ten sam cel. Jeżeli potrzebujemy korepetytora, który ma pomóc nam w konkretnym zadaniu lub jego pomoc jest okazjonalna, to nie będzie kosztować to dużo. Jeżeli jednak potrzebujemy korepetytora, który w krótkim czasie „wykręci” z nami bardzo dobry wynik, który pozwoli nam zmienić życie i budżet, to warto w takiego korepetytora zainwestować – podkreśla Tokarz. I dodaje: - To rynek decyduje o tym, ile powinniśmy zarabiać. Jeżeli klienci chcą nas wybrać, to dlaczego nie?
Korepetycje stały się dochodowym biznesem. Najdrożsi korepetytorzy promują się w różny sposób w internecie, aby dotrzeć do klientów, którzy są w stanie zapłacić kilkaset złotych za godzinę lekcji.
- Zaczynałam pracując za dużo niższą stawkę. Jak się ma doświadczenie, wiedzę i bazę klientów to można sobie pozwolić na wyższe ceny. Ceny powyżej 120-150 złotych nie są etyczne, uważam, że to przegięcie. Widzę na wielu grupach korepetytorskich, że odbywa się skakanie z ceny na cenę, nie skupiając się w ogóle na własnym rozwoju – mówi Małgorzata Murawska, nauczycielka matematyki fizyki i chemii. I dodaje:
- Od dziecka chciałam być nauczycielem. Ze szkoły odeszłam po części ze względów finansowych. Jestem w stanie zarobić więcej, pracując tyle samo. Pracuję z pasją, traktuję swoją pracę jako misję. Z jednej strony fajnie jest dobrze zarabiać, z drugiej szkoda mi osób, których nie stać na korepetycje, a z trzeciej wiem, że świata nie zbawię, bo to nie jest moja rola.
Szukając korepetytora, warto poradzić się znajomych oraz sprawdzić komentarze i opinie innych. Bo za wysoką ceną nie zawsze idzie wysoka jakość.