- Typowy konflikt albo o miedzę, albo o drogę – mówi Marek Czyżewski, sąsiad. - Chodziło tam o drogę. Jeden mieszkał z jednej strony drogi gminnej, drugi po przeciwnej stronie – tłumaczy Mirosław Ziółek, Wójt gminy Pionki. - W czasach, kiedy takie życie krótkie, oni walczą o cztery metry, na zabój. Kto by pomyślał, że dojdzie do morderstwa! – mówi Julita Mąkosa, radna miasta Pionki. Pionki, 20-tysięczne miasto położone 30 km od Radomia. 19 listopada pod swoim domem na obrzeżach miasta zostali brutalnie zamordowani Małgorzata i Piotr D. Nie było nikogo, kto widział zabójcę. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że najpierw zginął pan D. Następnie, może nawet po paru godzinach, nastąpił zgon jego żony. Wszystko rozgrywało się na terenie posesji, sprawca zostawił ciała na terenie otwartym przy ogrodzeniu. Ślady, jakie nosiły ciała, świadczyły o tym, że sprawca zadał wiele ciosów i panu i pani jakimś tępym narzędziem – mówi Alicja Śledziona, KWP w Radomiu. Pierwszym podejrzewanym o tę zbrodnię był mieszkający naprzeciwko zamordowanych Jan P. Ale sąsiad, po ujawnieniu ciał, przepadł bez wieści. Policja zatrzymała jego żonę i dwójkę dorosłych dzieci. - Szukaliśmy pana P. do wyjaśnienia, bo mieliśmy wiele spraw, o które chcieliśmy go zapytać w kontekście zbrodni. Po kilku dniach został znaleziony martwy. Wstępne ustalenia wskazują, że popełnił samobójstwo – dodaje Alicja Śledziona, KWP w Radomiu. Jan P. powiesił się w lesie, półtora kilometra od domu. Wiele wskazuje na to, że targnął się na swoje życie kilka godzin po śmieci sąsiadów. Jego rodzina, po wypuszczeniu z aresztu, wyjechała z miasta. Sąsiedzi twierdzą, że obie rodziny od kilku lat się ze sobą kłóciły. Pierwotnej przyczyny sporu nikt jednak nie zna. Najbliżsi zamordowanych Małgorzaty i Piotra B. nie zgodzili się na rozmowę przed kamerą. Twierdzą, że to rodzina Jana P. była agresywna w tym sporze. Dom i posesja Jana P. leżą niemal dokładnie naprzeciwko domu małżonków D. Dzieli je jedynie gminna droga. Jan P. od ponad roku regularnie wbijał na jej skraju paliki utrudniające państwu D. wjazd do garażu. W sporze pomiędzy sąsiadami w ciągu ostatnich trzech lat policja interweniowała kilkanaście razy. Ostania sprawa skończyła się oskarżeniem Jana P. o zniszczenie elewacji domu państwa D. Proces miał się zacząć 28 listopada. - Pan P. uważał, że część tej drogi gminnej, która jest po części dojazdem do posesji pana D., jest jego własnością. Strony były bardzo skonfliktowane – tłumaczy Stanisław Mazur, zastępca Burmistrza Miasta Pionki.