- Firmy nie ma, ludzi nie ma. Nie mamy, za co żyć, a skarga na działania komornicze nie jest rozpatrzona! – opisuje swoją sytuację zdenerwowany właściciel zajętego sklepu. – Żyjemy za moją rentę, a żona jest na bardzo silnych lekach psychotropowych i miała już myśli samobójcze. - Wiązaliśmy z tym sklepem olbrzymie nadzieje. Dług wynosił tylko 50 tysięcy złotych, można było to załatwić na kilka innych sposobów, a nie doprowadzać do jego upadłości – opowiada sklepikarz. – A co robi komornik? Wchodzi, dewastuje, wywozi nam towaru za 500-600 tysięcy i sprzętu za ponad 100 tysięcy złotych. Sam na miejscu wycenia, to wszystko za 50 tys. Nam dług zmalał o 15 tysięcy. A gdzie jest towar? – wylicza mężczyzna. - Zajmowanie samochodu osobie niepełnosprawnej jest rzeczą nieludzką. Miałam wrażenie, że przeżywam jakieś sen, że to nie nie dzieję się naprawdę! – Marianna Maciejewska jest oburzona, dla niej jedyną możliwością poruszania się jest korzystanie z Fiata. Wizyta na parkingu komorniczym pokazuje w całej krasie pracę komornika. Obskurna działka z sypiącym się domem, bałaganem na terenie i pordzewiałym, pogiętym płotem nie jest przez nikogo pilnowana. A z Marianny regularnie są ściągane pieniądze za dozór nad samochodem. Kłódka broniąca dostępu do kilkunastu aut jest bardzo rachityczna, można ją „otworzyć” kilkoma uderzeniami młotka. - Jeśli to jest parking, to ja jestem królowa madagaskarska! – żartuje właścicielka auta. – W bagażniku mojego samochodu rozkłada się jedzenie, które było tam w chwili egzekucji. Teraz jest już tylko śmierdzącą mazią, a do tego wszędzie leżą odchody prawdopodobnie gryzoni, które dostały się do środka. Dewastację samochodu wyceniono na 4 tysiące złotych – dodaje już mnie wesoło kobieta. Dług, za który zajęto jej samochód, wynosił 225 złotych! Pieniądze te kobieta dawno zwróciła, a komornik mimo, to nie chce wydać jej Fiata. Skargi na działalność Jarosław K. potwierdza Grażyna Ostropolska z Expresu Bydgoskiego: - Rewir I i reprezentujący go komornik Jarosław K., bardzo często pojawia się w naszych publikacjach i interwencjach, z którymi trafiają do nas czytelnicy. Często są to tragiczne historie dla kilkuset złotych. Zdarza się, że ściągając dług wpadają do sklepu i „zaopatrują” się na święta, albo zabierają ludziom wózki inwalidzkie. Mimo że procedura w przypadku państwa Wieczorków trwa już dwa lata i stracili oni cały dorobek życia, a Marianna Maciejewska cały czas nie odzyskała samochodu, to skargi na komornika są ciągle odrzucane. – Sąd ocenia tylko, czy komornik działa zgodnie z przepisami formalnymi. Sąd w trybie skargi i tak nie byłby w stanie zadośćuczynić stratom poniesionym przez skarżących – lakonicznie tłumaczy Piotr Drążkiewicz z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Iwona Karpiuk-Suchecka, prezes Krajowej Rady Komorniczej stwierdziła, że czynności kolegi po fachu z Bydgoszczy nie były dokonane właściwie: – Ale to jest moja ocena jako człowieka, a jeśli sąd nie dopatrzy się uchybień, to niestety moja ocena nie ma tu nic do rzeczy. Komornik, mimo że ewidentnie działa bezprawnie nic sobie z tego nie robi i zbywa wszystkie pytania i komentarze. Sąd już po raz kolejny nie dopatrzył się w jego przypadku żadnych uchybień. Potwierdza to tylko tezę, że w Polsce prawo dla komorników jest bardzo łagodne i pozwala im na bardzo wiele.