Błonie to 20-tysięczna gmina położona około 20 kilometrów na zachód od Warszawy. Jej mieszkańcy mają do dyspozycji tylko jedną przychodnię. O poważnych problemach z dostaniem się do lekarza napisali do nas przez hashtag #tematdlauwagi.
Dwie kolejki
Gminna przychodnia w Błoniu podzielona jest na dwie części. Po jednej stronie ustawia się kolejka do pediatry, po drugiej zapisują się dorośli pacjenci. Ci ostatni mają więcej szczęścia. Przed zimnem mogą się schronić w otwartym całą dobę przedsionku apteki.
– Ale 10 osób do niego wejdzie i nie ma, czym oddychać – denerwuje się jeden z pacjentów. Aby mieć pewność, że dostanie się do lekarza pojawił się pod przychodnią o godz. 2 w nocy.
– Ja jestem od godziny 5, bo mam gorączkę i nie byłem w stanie wstać wcześniej – dodaje inny mężczyzna.
„Paranoja”
Najgorsza jest sytuacja rodziców, którzy mają chore dzieci. Rejestracja rusza o godz. 7.
– To paranoja – mówią osoby z kolejki, która ustawia się pod przychodnią już o godz. 4 lub 5.
- Każdy z nas pracuje. Mamy rodziny. Aby zapisać dziecko, które leży z gorączką, człowiek tu przychodzi, musi odstać trzy godziny i jeszcze nie wie, czy się dostanie. Co mam powiedzieć trzyletniemu dziecku, które ma 38 st. C. gorączki? – pyta jedna z kobiet.
Teoretycznie do lekarza można się zapisać przez telefon.
- Dzwoniłam przez dwa dni, ale nie było już miejsca – mówi pani Patrycja.
Dlatego, według mieszkańców, trzeba stać na mrozie i najlepiej nie opuszczać kolejki, ani na chwilę.
- Była ostatnio pani z małym dzieckiem i powiedziałam jej, żeby poszła do samochodu poczekać. Powiedziała, że nie, bo ostatnio jak poszła do samochodu poczekać dwie godziny to potem jej do kolejki nie wpuścili – opowiada jedna z kolejkowiczek.
W czasie kiedy pojawiliśmy się w Błoniu z kamerą spotkaliśmy też panią Monikę Miszczuk, która mając dość kolejek postanowiła wypisać dziecko z przychodni.
- Ten problem jest od kilku lat. Trzeba ustawić się rano, na mrozie, zwłaszcza w okresie natężonych zachorowań – mówi kobieta, która chciała zabrać kartę swojego dziecka.
„To jest decyzja pacjentów”
Sprawę kolejek próbowaliśmy wyjaśnić z kierownictwem przychodni. Unikali rozmowy przed kamerą. W sekretariacie usłyszeliśmy, że na spotkanie trzeba się umówić.
- Wiele kolejek napędzają sami ludzie. To jest decyzja pacjentów, którzy stoją od samego rana. Nie ma potrzeby wstawania, tak wcześnie - usłyszeliśmy od jednej z pracownic przychodni.
Myśli pani, że oni chcą tam stać? - dopytywał reporter Uwagi!.
- Co niektórzy, myślę, że tak – stwierdziła pracownica.
Większość chce do tego samego lekarza
Problem potęguje fakt, że większość osób chce się zapisać do tego samego lekarza.
- Niewiele można zmienić. Jest jedna pani doktor, do której chce się dostać 90 procent pacjentów. Dobry lekarz jest ceniony, do dobrego lekarza są kolejki – powiedziała nam Irena Lemańska, pielęgniarka.
Podobnie wypowiada się kierownik przychodni.
- Jest lekarz, do którego ludzie chcą się zapisać i niestety nie ma mocy przerobowych, żeby wszyscy byli obsłużeni przez niego. Jest też inny lekarz, do którego można się bez problemu dostać – mówi.
Dlaczego placówka nie może wcześniej wpuszczać pacjentów do środka, by ci nie marzli na dworze?
– [Poczekalnia - dop. red.] była demolowana i zanieczyszczana. Żadna przychodnia nie miałaby budżetu, żeby trzymać stróża - mówi kierownik placówki.
Zdaniem jednej z pacjentek, z którą rozmawialiśmy, drugi lekarz, do którego nie ma kolejek, „bagatelizuje objawy” choroby.
- Nawet jak przychodzę z dziećmi, z gorączką, to odsyła nas bez żadnej recepty – mówi Ewa Olko-Krajewska.
Będą zmiany?
Burmistrz Błonia Zenon Reszka deklaruje, że postara się poprawić sytuację w przychodni.
- To nieprawidłowość, jeżeli są takie kolejki. Podejmiemy działania w tym zakresie. Można otworzyć przychodnię wcześniej. Do tej pory nie było takich wniosków. Z drugiej strony to nie jest duża gmina. Wiem, że jedna pani doktor jest oblegana, reszta nie – mówi samorządowiec.
Sytuacje z Błonia krytykuje Rzecznik Praw Pacjenta.
- To jest sytuacja naganna. Kierownik powinien podjąć pilne działania w celu zapewnienia dostępu do świadczeń zdrowotnych i oczywiście odpowiedniej formy rejestracji. Nie może być takiej sytuacji, żeby ludzie oczekiwali od godz. 2, czy 4 w nocy tylko po to, żeby się zapisać do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – mówi Katarzyna Kozioł z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Rzecznik Praw Pacjenta wystąpił do kierownictwa przychodni o złożenie wyjaśnień.
– Apeluję też, żeby pacjenci składali skargi do biura Rzecznika Praw Pacjenta, czy Narodowego Funduszu Zdrowia, który może przeprowadzić stosowną kontrolę – mówi Katarzyna Kozioł.
Władze przychodni zapewniają, że umożliwią rejestrację internetową.
- System jest wprowadzany. Do połowy roku będzie zrealizowany – mówi kierownik przychodni.