Katarzyna Jagieło pracuje na stacji benzynowej w Radomiu od ponad czterech lat. Wcześniej zarabiała na życie w zakładzie obuwniczym. Aneta Sikora - Kwiatkowska trafiła tutaj trzy lata temu z zakładu fryzjerskiego. Stacja benzynowa jest położona przy jednym z Radomskich osiedli. Samochody tankuje na niej od 100 do 200 kierowców na dobę. Obsługa niemal codziennie spotyka się z tymi samymi klientami. - Jest taka pani, która mieszka na osiedlu. Tankuje u nas samochód. Jednego dnia zmarł jej mąż, miesiąc czy dwa później jej jedyny syn. To była dla nas ciężkie, bo my tu żyjemy jak w rodzinie, żyjemy w kupie - mówi Aneta Sikora- Kwiatkowska, pracowniczka stacji Huzar. - Jak ktoś się przyzwyczai do klientów, a później dowiaduje się, że ich nie ma, to tak jakby sąsiad nasz umarł - dodaje Katarzyna Jagieło, pracowniczka stacji Huzar. Na stacji w Warszawie tankuje średnio około 900 samochodów na dobę. Relacje z klientami i organizacja pracy wyglądają więc tutaj zupełnie inaczej. - Z klientami rozmawia się luźno, o pogodzie, co będą robić jutro, jak spędzili święta – mówi Agnieszka Mech, pracownik stacji Orlen. Paweł Wsół jest zastępcą kierownika jednej z dużych stacji sieciowych. Do pracy tutaj trafił prosto po studiach politologicznych. Trzy lata temu zaczynał wlewając klientom paliwo do baków. Agnieszka Mech wcześniej była klientką tej stacji. Zatrudniła się tutaj, żeby siedzenie za biurkiem zastąpić rozmową z klientami. - Lubię pracę i kontakt z ludźmi – mówi Agnieszka Mech. - Koleżanka sprawdza kasę, liczy nocną zmianę a ja sprawdzam czy nocna zmiana przygotowała sklep na cały dzień. Sprawdzam czy jest mleko w kawiarce, czy są wyciągnięte hot dogi, mrożonki, zapiekanki. Czy będzie czym handlować przez cały dzień. Sprawdzamy czystość toalety - Paweł Wsół, pracownik stacji Orlen, opisuje pracę na stacji. 10 lat temu średnia cena bezołowiowej dziewięćdziesięciopięciooktawowej benzyny była prawie o połowę niższa niż dzisiaj. Mimo to liczba stacji paliw w Polsce wciąż wzrasta tak samo, jak ilość paliwa, które na nie trafia. Wraz z wzrostem cen na stacjach coraz częściej zdarzają się kradzieże. Najbardziej narażone na takie sytuacje są stacje położone w słabo widocznych miejscach na obrzeżach miast. W takich sytuacjach pracownicy stacji mogą tylko powiadomić policję, dostarczyć jej nagrania z monitoringu i czekać. Niestety kradzieże paliwa to nie jedyne nieprzyjemności, na jakie są narażeni. - Czasami bywa niebezpiecznie, ale chyba to już jest taka specyfika pracy - tłumaczy Kamil Kostuch, pracownik stacji paliw w Krakowie.