Kierownik otwockiego pogotowia ratunkowego Ireneusz Tarnowski pełnił dyżur na karetce reanimacyjnej przez 120 godzin bez przerwy, a więc przez pięć dni. Ten sam kierownik wysłał w tym czasie swoich pracowników na urlopy. Czy podejmując tę decyzję kierował się dobrem pacjentów? Czy pracując tyle godzin, lekarz od którego decyzji zależy ludzkie życie, na pewno nie popełni żadnego błędu? Czy zmęczenie pozwoli trafnie postawić diagnozę? Kierownik twierdzi, że nie - Czuję się zupełnie normalnie - powiedział w 101 godzinie dyżuru. Istotne znaczenie w całej sprawie mogą mieć pieniądze. W otwockim pogotowiu średnie wynagrodzenie lekarza za godzinę pracy wynosi 20 złotych. Oznacza to, że za pięć dni pracy w karetce kierownik może zarobić nawet 2,4 tys. zł. Doświadczeni lekarze zgodnie twierdzą, że wyczyn kierownika otwockiego pogotowia nigdy nie powinien mieć miejsca. Praca w R-ce wymaga przecież szybkich reakcji. Zmęczenie lekarza może narazić pacjenta nie tylko na poważne komplikacje, ale w ekstremalnych sytuacjach nawet na śmierć. Na szczęście w ciągu dyżuru nie doszło do żadnej tragedii. Trzeba jednak przyznać, że szczęście miał nie tylko kierownik, ale również, a może przede wszystkim, jego pacjenci.