Jaki był przebieg wypadku? Czy było słychać sygnały dźwiękowe? Te wszystkie pytania zadaliśmy Sebastianowi K., kierowcy seicento, który podejrzany jest o spowodowanie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło na początku lutego tego roku.
Sebastian K.: słuchawki leżały w domu
- Sygnałów dźwiękowych nie słyszałem - mówi Sebastian K. w rozmowie z reporterem UWAGI!. Dodaje, że pamięta tylko przejeżdżające pierwsze auto i moment uderzenia przy skręcie w lewo.
Skomentował też informacje o tym, że na uszach miał słuchawki i przez to nie słyszał nadjeżdżającej kolumny. - To ktoś sobie wymyślił coś takiego. Słuchawki leżały w domu - mówi kierowca seicento Sebastian K.
"Czułem się jak osoba poszkodowana w tym wypadku"
O tym, że uczestniczył w wypadku z limuzyną premier Beaty Szydło, dowiedział się od jednego ze strażaków na miejscu. - Jak wtedy to usłyszałem, to przez myśl przeszły mi same najgorsze rzeczy typu: więzienie, bądź inne kary z tego tytułu - wspomina w rozmowie z UWAGĄ!.
Komentuje też słowa szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka z momentu zaraz po wypadku, kiedy to minister stwierdził, ze kierowca seicento przyznał się do spowodowania wypadku. - Zaskoczyło mnie wystąpienie pana ministra. W tamtym momencie, słuchając jego słów, poczułem się, jakbym już był skazany za to wszystko - mówi Sebastian K. - Byłem strasznie zaskoczony, że padły takie słowa. Że bez sądu ktoś już był w stanie stwierdzić, ze to ja jestem winny. Bardziej czułem się jak osoba poszkodowana w tym wypadku. Nie w sensie fizycznym, a psychicznym - mówi Sebastian K.
Reporter UWAGI! Maciej Kuciel o rozmowie z kierowcą seicento mówił we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24:
TVN UWAGA! 1607602
Cała rozmowa z Sebastianem K. w UWADZE! w środę o godz. 19.50.