- Syn umarł mi na rękach – ojciec 28-letniego Dariusza Wierzejskiego, zabitego przez kierowcę autobusu, nie może powstrzymać łez. - To było straszne, krew tryskała mi między palcami, nie mogłem jej zatamować… Wysiadając z autobusu Dariusz Wierzejski, pracownik firmy ochroniarskiej, zwrócił uwagę kierowcy, że zatrzymał się na wprost wielkiej kałuży. Między mężczyznami wywiązała się pyskówka. Doszło też do szarpaniny w trakcie, której kierowca pchnął nożem pasażera w pierś. Tragedia wydarzyła się we wsi Wieszowa koło Zabrza. Dom Wierzejskich znajduje się niedaleko pętli autobusowej. Ojciec Dariusza, widział szarpaninę z ogródka. Kiedy dobiegł do syna ten już leżał w kałuży krwi. - Pasażer był agresywny, wyzywał mnie - wyjaśnia reporterowi UWAGI! Adam S., kierowca autobusu. - Zaczął mnie szarpać, a potem pobił. Nóż sam się otworzył, ja go tylko chciałem nastraszyć. Jednak relacje trojga świadków zdarzenia różnią się od wyjaśnień kierowcy. Zeznali, że po utarczce słownej 28-latek odchodził już od autobusu, kiedy kierowca podbiegł do niego i wbił mu nóż w pierś. Opinia prokuratury także nie potwierdza wersji kierowcy. - Obdukcja lekarska oskarżonego wyklucza, aby miał jakiekolwiek obrażenia ciała lub ślady duszenia – mówi Iwona Bruzda z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach. Nieoficjalnie wiadomo, że zatrzymany mężczyzna w latach 80. był oficerem wydziału dochodzeniowego MO, został jednak wyrzucony ze służby. Czy Adam S. powinien dostać zezwolenie na kierowanie autobusem? - W naszych badaniach mamy normy według, których wydajemy pozytywne lub negatywne opinie o kierowcach – mówi Sonia Białozorska-Piegat, psycholog. - Jeśli mamy do czynienia z inteligentną osobą zakładamy, że będzie potrafiła rozładować swój gniew nie robiąc nikomu krzywdy – dodaje kobieta. Rodzina i koledzy z pracy uważali Adama S. za spokojnego i pogodnego człowieka: - Mąż był zawsze spokojny, dziecku nie dał nawet klapsa – mówi żona kierowcy.