- One mnie jadły. Wyjadły mi mięśnie, zdarły skórę, zlizywały krew, mlaskały. Nie mogły się nasycić – opowiada przez łzy Katarzyna Kozłowska. O tragedii, jaka spotkała ją podczas spaceru z maleńkim dzieckiem, usłyszała cała Polska. Kobietę zaatakowały trzy psy. Pogryzły ją tak dotkliwie, że lekarze musieli walczyć, by uratować jej życie. Do dziś nie wiadomo, czy kobieta będzie w stanie chodzić. – Mam nadzieję, że lekarze uratują nogi Kasi. Może nie będą już takie piękne i zgrabne, ale będzie chodzić. Żyć dla swoich dzieci – płacze matka pani Katarzyny, Anna Sienkiewicz.
Panią Katarzynę zaatakowały zwierzęta, które wychodziły przez dziury w ogrodzeniu i biegały po okolicy. Ich właścicielowi – za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – grozi do 10 lat więzienia. Mężczyzna trafił do aresztu. Kiedy reporterka UWAGI! dopytywała go, co ma do powiedzenia pani Katarzynie, rzucił: - Bardzo jej współczuję. A na pytanie, dlaczego pozwalał, by jego psy biegały luzem po Nowej Wsi odparł: „wszystkie biegają”.
O tym, że psy z jego posesji uciekały już wcześniej wiedziało wielu mieszkańców, w tym również sołtys. Jednak nikt nie zgłosił tego żadnym instytucjom. Reporterka UWAGI! wróciła do Nowej Wsi, by sprawdzić, czy cokolwiek się zmieniło. Okazało się, że podobny problem ma miejsce zaledwie 200 metrów od miejsca, w którym doszło do tragedii.
- Właściciel tartaku ma dwa duże psy, wilki. Te psy wieczorami wychodzą przez dziury w płocie i biegają po całym osiedlu – skarży się mieszkaniec Nowej Wsi, Stanisław Nitecki. Jego słowa potwierdza inny mężczyzna: - Ludzie się boją wychodzić z domu - mówi.
Tymczasem właściciel psów podchodzi do sprawy z absolutnym lekceważeniem. - Moje psy są tresowane i szczepione. Tak się zdarza w przyrodzie, że takie psy wychodzą poza ogrodzenie – ucina rozmowę.
Dopiero po naszej interwencji sołtys uznał, że aby nie doszło do kolejnych tragedii, trzeba działać. I choć początkowo na pytania o bezdomne psy odpowiadał tylko „To ja mam je łapać?”, ostatecznie zgłosił sprawę do urzędu gminy. - Wysłaliśmy pismo do właściciela posesji. Jeśli nie zabezpieczy psów, będzie odpowiadał karnie – zapowiada z kolei wójt gminy Włocławek, Ewa Braszkiewicz.
Pani Katarzyna przeszła już jedną operację nóg. Czeka na kolejne. Lekarze nie są w stanie określić, ile ich będzie. Twierdzą jednak, że wyeliminowali zagrożenie amputacji nogi. - Chciałabym, żeby ktoś się w końcu otrząsnął. Żeby ludzie nie ginęli przez psy. Nawet nie wiem, jak to określić: przez głupotę, nieodpowiedzialność, lekkomyślność? – mówi pani Katarzyna.