Pochodzący z Rzeszowa prezes podkarpackiego związku piłki nożnej został bohaterem mediów po tym, jak przed meczem reprezentacji w Dublinie zatrzymała go policja pod zarzutem nielegalnego handlu biletami. Greń spędził noc w areszcie. - Na tym stadionie było ponad 20 tys. ludzi! Czy państwo sobie wyobrażają, że ja stoję - nawet w czapce, kapturzę - i krzyczę: „Panie! Ticket, ticket! 60 euro, 100 euro!” Wyobrażacie sobie ten cyrk? – dopytywał dziennikarzy już w kraju, podczas specjalnej konferencji prasowej. Teraz sprawą zajęła się Komisja Dyscyplinarna PZPN, która postanowiła uznać odpowiedzialność Kazimierza Grenia za zarzucany czyn i wymierzyć mu karę 10 lat dyskwalifikacji.
Komisja Dyscyplinarna swoją analizę sprawy oparła na treściach zebranych dokumentów, pisemnych i ustnych zeznaniach świadków oraz wyjaśnieniach samego Grenia. W toku postępowania dyscyplinarnego nie przeprowadzono dowodu z akt sprawy karnej, która toczyła się z udziałem działacza przed Sądem w Dublinie. Stało się tak dlatego, że Kazimierz Greń, za pośrednictwem swojego pełnomocnika w dniu 20 maja 2015, przed sądem irlandzkim, sprzeciwił się ujawnieniu akt sprawy. Orzeczenie nie jest prawomocne.